Zmarła, bo nie mogła wejść do samolotu? Była za gruba

Zmarła, bo nie mogła wejść do samolotu? Była za gruba

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ważącej 210 kilogramów Vilmy Soltesz nie udało się umieścić na pokładzie trzech kolejnych samolotów (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Chorobliwa otyłość Vilmy Soltesz - amerykanki węgierskiego pochodzenia - miała doprowadzić do śmierci kobiety. Tak przynajmniej twierdzi jej mąż, Janos, który domaga się milionowego odszkodowania od linii lotniczych, które z powodu wagi jego żony nie chciały jej zabrać na pokład.
Małżeństwo chciało wrócić z rodzinnych Węgier, gdzie spędzali wakacje do USA. Z USA na Węgry dotarli bez problemu samolotami linii Delta i KLM. Schody zaczęły się w momencie, gdy małżonkowie chcieli wrócić do USA, gdzie kobieta miała umówione wizyty z lekarzami zajmującymi się jej cukrzycą i chorymi nerkami. To właśnie te choroby miały przyczynić się do chorobliwej otyłości kobiety - Vilma ważyła 210 kilogramów.

Vilma została wyproszona z pokładu samolotu KLM w Budapeszcie, gdy okazało się, że załoga nie jest w stanie posadzić jej w fotelu, który miał nie być w stanie wytrzymać ciężaru Vilmy. Parze nie udało się również wejść na pokład samolotu linii Delta w Pradze - tym razem zawiódł specjalny podnośnik, który miał podnieść Węgierkę z płyty lotniska. Do USA parze nie udało się wrócić również na pokładzie samolotu Lufthansy - obsługa samolotu, której pomagali strażacy nie była w stanie usadzić Vilmy na przeznaczonych dla niej trzech miejscach.

24 października kobieta zmarła - a jej mąż przekonuje, że śmierć żony była efektem dyskryminacji ze strony linii lotniczych, które uniemożliwiły kobiecie wizytę u amerykańskich lekarzy. Dlaczego jednak Vilma nie skorzystała z usług węgierskiej służby zdrowia? Mąż tłumaczy, że "nie ufała szpitalom byłych komunistycznych Węgier".

arb, TVN24.pl, nypost.com