Deputowani pilnują Bułatowa żeby "nie wykradła go milicja"

Deputowani pilnują Bułatowa żeby "nie wykradła go milicja"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dmytro Bułatow (fot. Olcha Koszelenko, Facebook)
Deputowani ukraińskiej opozycji pełnią wartę pod szpitalem, w którym znajduje się lider Automajdanu Dmytro Bułatow. Został on porwany prze tydzień, jak twierdzi, był torturowany. Aktywiści boją się, że może "zniknąć" ze szpitala - podaje TVN24.
Dmytro Bułatow wczoraj przyszedł poważną operację, jego stan jest ciężki - podaje TVN24. Jego przyjaciele mówią, że jest nieprzytomny.
Wewnątrz kijowskiej klinki, gdzie znajduje się lider Automajdanu, są milicjanci, ale wartę przed oddziałem pełnią także ukraińscy opozycyjni deputowani, którzy - jak mówią - chronią Bułatowa przed milicją.-
- Nie wierzymy im. Wczoraj byli tu ze specjalnym postanowieniem, żeby on był aresztowany - powiedział Mykoła Kniażycki, deputowany partii Batkwiszczyna. Dodał, że trzymają wartę, żeby nikt "nie ukradł" Bułatowa. - Żeby nie był torturowany. Bo mamy takie wersje, że to co z nim było, zrobiła milicja. Musimy go bronić - tłumaczył Kniażycki.
Aktywiści Automajdanu poinformowali o porwaniu 23 stycznia. Dmytro Bułatow był torturowany, odcięto mu ucho – podaje tsn.ua. Porywacze mieli go ukrzyżować. Bułatowa znaleźli w miejscowości niedaleko Kijowa, gdzie został wyrzucony z samochodu. Dmytro Bułatów jest założycielem i jednym z najbardziej aktywnych uczestników ruchu Automajdan. Kolumny samochodów pod jego kierownictwem pikietowały domy ukraińskich urzędników
TVN24, tsn.ua, wprost.pl, tk