Informację potwierdzili Radiu Swoboda kierownicy radiostacji, ale odmówili komentarzy, tłumacząc, że krytyka poczynań resortu "mogłaby mieć dla nich surowe konsekwencje". Zdaniem szefów stacji radiowych, ministerstwo zaleciło im, by informując o głównych wydarzeniach na Białorusi i działalności urzędników wszystkich szczebli, korzystali z oficjalnych źródeł informacji: państwowej agencji informacyjnej i urzędowych materiałów prasowych.
"Poprosiliśmy o przysyłanie nam tekstów serwisów informacyjnych, bo po prostu chcemy wiedzieć, o czym mówią poszczególne radiostacje. Ale w żaden sposób nie mieszamy się do twórczych koncepcji rozgłośni" - powiedział Radiu Swoboda wiceminister informacji Siarhiej Bułacki.
Przypomniał przy tym, że na Białorusi istnieje zaledwie jedna prywatna stacja radiowa - Radio Roks. W pozostałych 12 rozgłośniach jednymi z założycieli są państwowe przedsiębiorstwa użyteczności publicznej.
"Ujawnienie faktycznej cenzury, zabronionej zresztą przez białoruskie prawo, wyjaśnia, dlaczego białoruskie radiostacje są nastawione wyłącznie na rozrywkę, muzykę, dlaczego nie uświadczysz w programach poważnych materiałów publicystycznych, nie mówiąc już o politycznej analizie. Wszyscy po prostu boją się stracić koncesję na nadawanie" - powiedział w Radiu Swoboda były szef państwowej rozgłośni Radio 2 Uładzimir Dziuba.
sg, pap