Wojna domowa w Gruzji?

Wojna domowa w Gruzji?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Gruzji Eduard Szewardnadze wezwał rodaków, by nie brali udziału w organizowanych przez opozycję masowych demonstracjach. Przestrzegł przed niebezpieczeństwem wojny domowej.
Prezydenci Rosji Władimir Putin i Gruzji Eduard Szewardnadze rozmawiali telefonicznie o sytuacji w Gruzji, gdzie od wielu dni trwają demonstracje opozycji, żądającej dymisji przywódcy państwa. Opozycja oskarża 75-letniego prezydenta Gruzji i jego ekipę o sfałszowanie wyników wyborów parlamentarnych z 2 listopada.

Szewardnadze wezwał w piątek Gruzinów, by nie brali udziału w  organizowanych przez opozycję masowych demonstracjach i  przestrzegł przed niebezpieczeństwem wojny domowej. Opinię tę  powtórzył sprzyjający Szewardnadzemu lider autonomicznej Adżarii Asłan Abaszydze, który spotkał się w Moskwie z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Igorem Iwanowem.

Iwanow podkreślił, że Rosja jest zaniepokojona sytuacją w Gruzji, ale zapewnił, że nie zamierza się mieszać w wewnętrzne sprawy tego kraju.

Jednak Abaszydze podkreślił, że rząd gruziński potrzebuje międzynarodowej pomocy, aby powstrzymać niepokoje.

"Jeśli wspólnota międzynarodowa, a zwłaszcza Rosja, Armenia i  Azerbejdżan, nie podejmą aktywnych działań, aby rozwiązać konflikt zanim będzie za późno, trudno będzie przewidzieć, co zdarzy się jutro" - twierdzi Abaszydze.

W odpowiedzi Iwanow podkreślił, że "jeśli będzie konieczne", Rosja jest "gotowa w ramach +kwartetu kaukaskiego+ (Rosja, Gruzja, Azerbejdżan i Armenia) prowadzić konsultacje".

W piątek na apel lidera opozycyjnego bloku Ruch Narodowy Michaiła Saakaszwilego część manifestantów - których zebrało się w piątek w  Tbilisi, wg różnych źródeł, od 10 do 20 tysięcy - przeszło pod  dobrze strzeżoną rezydencję prezydenta Szewardnadzego. Manifestanci, oddaleni o 200 metrów od budynku, skandowali: "Podaj się do dymisji".

rp, pap