Kremlowska Rosja (aktl.)

Kremlowska Rosja (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokremlowska Jedna Rosja wygrała niedzielne wybory do rosyjskiej Dumy - podała CKW po przeliczeniu 97,87 proc. głosów. Obserwatorzy mają zastrzeżenia do kampanii wyborczej.
Partia związana z prezydentem Władimirem Putinem zdobyła 37,09 proc. głosów w proporcjonalnej części wyborów. Do 450-osobowego parlamentu wchodzą jeszcze z części proporcjonalnej trzy inne ugrupowania: Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF) -  12,7 proc., Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego - 11,6 proc. i lewicowo-nacjonalistyczny blok "Ojczyzna" - 9,1 proc.

Żadne z pozostałych ugrupowań nie przekroczyło 5-procentowego progu wyborczego. Część spośród pokonanych partii będzie mieć mimo to reprezentację w parlamencie. Połowę miejsc obsadza się bowiem na podstawie list partyjnych, gdzie obowiązuje próg wyborczy, a  drugą połowę na podstawie wyników głosowania w 225 jednomandatowych okręgach wyborczych.

Klęskę poniosły dwa ugrupowania liberalne stanowiące do tej pory nieodzowny element rosyjskiej sceny politycznej - Jabłoko Grigorija Jawlińskiego (4,3 proc.) i skupiający czołowych reformatorów lat 90. Sojusz Sił Prawicy (4,0 proc.).

Obie partie będą musiały zadowolić się skromnymi trzyosobowymi reprezentacjami złożonymi ze zwycięzców okręgów jednomandatowych.

Według wstępnych danych Jedna Rosja będzie mieć w nowym parlamencie 222 deputowanych (117 z list partyjnych plus 105 z  okręgów), komuniści 53 (41 plus 12), partia Żyrinowskiego 38 (wszyscy z list), a "Ojczyzna" 37 (29 plus 8).

W parlamencie znajdzie się także 65 deputowanych niezależnych oraz 19 posłów prokremlowskiej Ludowej Partii Rosji (NPA), postrzeganej jako ugrupowanie bliskie tzw. frakcji czekistów. Wszyscy oni są zwycięzcami w jednomandatowych okręgach, ponieważ NPA nie przekroczyła progu wyborczego.

Wyniki wyborów wskazują, że Kreml bazujący na poparciu Jednej Rosji, "Ojczyzny", NPA i części niezależnych będzie w stanie - o  ile będzie tego potrzebował - wprowadzać poprawki do konstytucji. Potrzeba do tego poparcia 300 spośród 450 deputowanych.

W towarzyszących niedzielnym wyborom do Dumy Państwowej wyborach lokalnych zdecydowanie prowadzą dotychczasowi gubernatorzy rosyjskich regionów. Niemal pewna wydaje się reelekcja dwóch czołowych przywódców - mera Moskwy Jurija Łużkowa i gubernatora Podmoskowia Borysa Gromowa. 67-letni Łużkow, który rządzi Moskwą od 1992, ma po obliczeniu 68,3 proc. oddanych kart do głosowania 75,9 głosów, zaś Gromow, w którego regionie przeliczono niespełna połowę głosów (45,19 proc.) zdobył na razie poparcie 83,8 proc.

Obecni gubernatorzy zapewnili sobie także - według obecnych danych - reelekcję w obwodzie nowosybirskim (Syberia), orenburskim (Ural) oraz środkoworosyjskich obwodach tambowskim i jarosławskim (środkowa Rosja).

Druga tura może być potrzebna natomiast na dalekowschodnim Sachalinie, gdzie wicegubernator Iwan Małachow zdobył na razie 35,14 proc. głosów oraz w obwodach twerskim i kirowskim (na północ i północny wschód od Moskwy).

W trudnej sytuacji może okazać się prezydent uralskiej Baszkirii Murtaza Rachimow, który po raz pierwszy w czasie swoich 13-letnich rządów spotkał się z silną opozycją. Rachimowa poparło (dane po przeliczeniu 89,47 proc. głosów) 44,06 proc. wyborców i najprawdopodobniej do wyłonienia zwycięzcy potrzebne mu będzie drugie starcie. Zmierzy się w nim albo z bankierem Siergiejem Wieriemiejenką (24,63 proc.) albo też z byłym wiceszefem koncernu Łukoil i ojcem popularnej piosenkarki Alsu - Ralifem Safinem (22,5 proc.).

Wraz z wyborami parlamentarnymi odbywała się także seria wyborów organów ustawodawczych rosyjskich obwodów oraz referendum w sprawie zjednoczenia dwóch z nich - obwodu permskiego i Komi-Permiackiego Okręgu Autonomicznego. W tym ostatnim głosowaniu zwyciężyli zwolennicy zjednoczenia, otrzymując w obu regionach odpowiednio 83 i 89 proc.. Otwarto tym samym drogę do zmiany w rosyjskiej konstytucji i powołania nowego regionu - Kraju Permskiego.

Mimo deklaracji prezydenta Władimira Putina, który określił wyniki niedzielnych wyborów jako "kolejny krok ku umocnieniu demokracji", członkowie misji obserwatorów OBWE i Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy maja sporo zastrzeżeń co do sposobu ich przeprowadzenia.

"Wybory do Dumy Państwowej 7 grudnia 2003 roku nie  odpowiadały licznym zobowiązaniom podjętym przez państwa- członkowskie OBWE i Rady Europy i dotyczącym demokratycznych wyborów" - napisali w oświadczeniu.

"Tym samym postawiono pod znakiem zapytania rosyjskie deklaracje, że kraj zmierza w stronę europejskich standardów dotyczących demokratycznych wyborów" - czytamy w dokumencie.

Autorzy chwalą organizatorów samego głosowania i liczenia głosów, jednocześnie uznając, że głównych nadużyć dopuszczono się przed wyborami - pozbawiając partie równego dostępu do mediów i sięgając w kampanii wyborczej po "czynnik administracyjny". "...proces przedwyborczy charakteryzowało użycie w szerokim stopniu aparatu państwowego i  faworyzowanie w mediach największej partii proprezydenckiej (Jednej Rosji)" - ocenili członkowie misji OBWE.

"Biorąc pod uwagę, że procedury w dniu wyborów zostały z  technicznego punktu widzenia poprawnie zastosowane, jest rzeczą jeszcze bardziej przykrą, iż głównym wrażeniem z procesu wyborczego jako całości jest regres rosyjskiej demokratyzacji" - cytuje oświadczenie przedstawiciela Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Bruce'a George'a.

"Wyrażamy poważne zaniepokojenie brakiem niezależności mediów. Państwowe media nie zapewniły zrównoważonego relacjonowania kampanii wyborczej, zaś na dziennikarzy wywierano znaczną presję" -  powiedziała szefowa misji obserwacyjnej Biura OBWE ds. Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) Rita Suessmuth, cytowana w oświadczeniu.

em, pap

O rosyjskiej scenie politycznej i wyborach do Dumy czytaj też w najnowszym numerze "Wprost": Wiosna Putina

oraz

Czeczenia kocha Kreml