Papież nieznany czy zapomniany?

Papież nieznany czy zapomniany?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wiele nieznanych dotąd zdjęć papieża - często pokazujących go w sytuacjach odbiegających od zwyczajów przyjętych w Watykanie - przedstawiła włoska telewizja RAI w filmie "Jan Paweł II- sine die" w niedzielę wieczorem.
Wiele nieznanych dotąd zdjęć papieża z Watykanu oraz z jego spotkań w czasie pielgrzymek po świecie przedstawiono w filmie "Jan Paweł II- sine die" , nadanym przez włoską telewizję Niektóre zdjęcia pochodzą z prywatnych archiwów.

Jan Paweł II skandujący z młodzieżą i wznoszący okrzyki jak na  koncercie rockowym, śpiewający z koreańskimi dziećmi piosenkę "Szła dzieweczka do laseczka", pozujący cierpliwie do fotografii, rozmawiający przez telefon na pokładzie samolotu - setki takich zdjęć zawarto w prawie godzinnym dokumencie , który powstał po  przejrzeniu 1000 godzin taśmy filmowej.

Fragmenty najsłynniejszych homilii i przemówień papieża przeplatają się w nim ze zdjęciami wiwatujących tłumów wiernych oraz spotkań z dziećmi, chorymi, młodzieżą i politykami na całym świecie, a także prywatnych momentów, jak praca w skupieniu i  przygotowania do publicznych wystąpień.

Na widzach, którzy zapomnieli jak spontanicznie zachowywał się niegdyś Jan Paweł II i jakie miał poczucie humoru, na pewno największe wrażenie zrobił filmowy zapis jego spotkania z  młodzieżą w Madison Square Garden w Nowym Jorku w październiku 1979 roku. Młodzi ludzie podarowali mu wtedy parę dżinsów i T- shirt, on zaś zaczął skandować i wznosić okrzyki jak na rockowym koncercie, a swój nietypowy występ podsumował słowami: "co za  charyzmatyczna chwila". Jednocześnie pokazano , jaką konsternację wśród kościelnych hierarchów wywołały popisy Jana Pawła II.

Równie zabawna był scena z pielgrzymki do Korei, gdy Jan Paweł II  śpiewał z dziećmi przebranymi w polskie stroje ludowe piosenkę "Szła dzieweczka do laseczka", słynne spotkanie na rynku w  Wadowicach w 1999 roku gdy wspominał tamtejsze kremówki oraz  rzymski Światowy Dzień Młodzieży w 2000 roku. Na taśmie filmowej uwieczniono również PRL-owski paszport papieża, jego prywatną rozmowę z Hillary i Chelsea Clinton a także scenę, jak na  pokładzie samolotu dyktuje treść pozdrowień dla narodu Meksyku.

Papież przed telewizorem , na spacerze w lesie i w górach, rozmawiający w samolocie z dziennikarzami i próbujący przemawiać w  czasie wichury i śnieżycy, w więzieniu u Alego Agcy, pogrążony w  modlitwie w czasie pielgrzymki do Ziemi Świętej i wśród tłumów wiernych w Polsce w 1979 roku, jego słynne powiedzenia, riposty i  przekomarzanie się z wiernymi - te wszystkie sceny przypomnieli autorzy filmu Roberto Burchielli, Salvatore Mazza i Mauro Parissone. Z powodu siły obrazu nie opatrzyli go żadnym komentarzem, jedynie pokładem muzycznym, niekiedy zaskakująco nowoczesnym.

Zdjęcia z początku pontyfikatu skonfrontowano z ostatnimi latami, gdy Jan Paweł II przestał chodzić i coraz wyraźniej zmaga się z  postępem choroby. Motywem przewodnim filmu jest powtarzana kilkakrotnie scena, jak w swym apartamencie w Pałacu Apostolskim podchodzi powoli do okna, by odmówić z wiernymi niedzielną modlitwę. Symboliczne znaczenie ma także jedno z ostatnich ujęć dokumentu - sylwetka odchodzącego papieża.

Obecny przez nieobecność

Londyński "The Times" w swym poniedziałkowym wydaniu zwraca z kolei uwagę na to, czego świadkami byli wierni podczas niedzielnego nabożeństwa rezurekcyjnego. - Ze wszystkich mszy rezurekcyjnych odprawionych na placu św. Piotra w ciągu wieków nie było podobnej do tej - pisze dziennik. Msza zdominowana była przez człowieka, który brał w niej formalnie udział zaledwie przez kilka minut, ale którego obecność, lub w istocie jej brak, był istotą tego zebrania wiernych. Kiedy Jan Paweł II pojawił się w końcu w oknie swojego prywatnego apartamentu, jego odwaga, determinacja a także widoczne cierpienie były czymś oczywistym.

Oddychał z wysiłkiem, próbował wydobyć z siebie coś więcej niż szept do mikrofonu i widać było, że najmniejszy ruch rąk przychodzi mu z trudem. Była to msza ciała i krwi Chrystusa, ale także łez w oczach wielu wiernych nad schorowanym, ale heroicznym najwyższym kapłanem.

Wymowa tego wydarzenia stawała się jeszcze ostrzejsza przez pamięć o nietypowej sile, którą ten papież niegdyś demonstrował. Widok człowieka o takiej energii, który podróżował do wszystkich zakątków świata, w takim stanie jest szczególnie przygnębiający.

To, że papież, który niegdyś mówił w imieniu milionów uciskanych -  a w Europie wschodniej był katalizatorem jej wyzwolenia - nie  jest obecnie w stanie wypowiedzieć zdania w swym własnym imieniu jest okrutną i palącą ironią - podkreśla "The Times".

em, pap