Udaję, że film to fikcja. Że usiadłem i wymyśliłem tego faceta, który wadzi się z niełatwym życiem, z nękającym go bólem, z artystycznymi wyzwaniami. A przecież tak naprawdę wiem, że opowiadam o sobie – mówi w wywiadach Pedro Almodóvar. W scenariuszach zawsze sięgał do własnych doświadczeń. Ale jednocześnie dopisywał postaciom biografie jak z brazylijskiej telenoweli, żonglował popkulturowymi kliszami, przedrzeźniał sam siebie. Tym razem jego zasłona dymna okazuje się wyjątkowa cienka. Niemal niewidoczna. Bohaterem „Bólu i blasku” jest Salvador Mallo. Reżyser filmowy po sześćdziesiątce, uznawany w Hiszpanii za mistrza. Filmoteka Narodowa zwraca się do niego z prośbą, aby zaprezentował publiczności swoje zrekonstruowane cyfrowo dzieło sprzed 30 lat, a artysta uznaje to za znak. Po dekadach milczenia wyciągnie rękę na pojednanie do aktora, z którym pokłócił się wówczas na planie. A gdy już raz spojrzy wstecz, pęknie w nim tama, która blokowała powódź wspomnień. Ta opowieść rządzi się prawami pamięci.
Zasłyszane na ulicy słowa, ujrzane przedmioty, sztuka, działają na bohatera jak proustowska magdalenka. Obrazy z przeszłości wracają nagle, by niedługo później zniknąć. Ale przecież Mallo wie, jak głęboko one w nim tkwią. Każda z tych chwil go ukształtowała. Wybitnego reżysera. Wrażliwego intelektualistę. Głęboko poranionego człowieka. – Właściwie tę statuetkę powinien dostać Pedro – mówił Antonio Banderas, odbierając nagrodę aktorską za główną rolę w „Bólu i blasku” w Cannes. – To mój wielki mistrz, mentor i przyjaciel. Ale też artysta, którego grałem na ekranie. Zdjęcia kręcono w mieszkaniu reżysera. Aktor nosił na planie jego prywatne ubrania. Swoje zrobiła też charakteryzacja: Banderas jest tu tęższy niż zwykle, nosi brodę, a na głowie ma buńczucznie sterczące, przyprószone siwizną włosy. Słowem: Pedro Almodóvar. Bo „Ból i blask” to spowiedź, pisana emocjami autobiografia i przedwczesny testament. Reżyser mówi w niej głosem człowieka, który z bliska obserwował nietolerancję, reżimy, instytucje totalne. Dostał swoje ciosy w dzieciństwie, przeżył traumę u progu dorosłości, przez lata musiał mierzyć się z poczuciem inności. W dojrzałym wieku obserwuje, jak jego demony zaczynają przejmować w społeczeństwie rząd dusz. Tworzy więc gorzkie wyznanie miłości dla wszystkiego, co pośród piekła rzeczywistości utrzymywało i utrzymuje go przy życiu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.