W najbliższą środę, 23 października, komitet śledczy światowej agencji antydopingowej WADA, zajmujący się skandalem dopingowym w Rosji, ma podjąć kluczową dla tego kraju decyzję. Chodzi o rekomendację dla zarządu WADA w sprawie dalszego postępowania wobec Rosji. Jeśli komitet uzna, że Rosjanie złamali prawo, nie tylko poprzez stosowanie dopingu, ale także poprzez stworzenie wspieranego przez władze systemu krycia masowego procederu, z kasowaniem kompromitujących danych włącznie, zarząd WADA nie będzie miał wyjścia i będzie musiał oddać sprawę do Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie.
A ponieważ skandal dopingowy w Rosji ciągnie się już od 2015 r., jest wielce prawdopodobne, że sąd w Lozannie zawiesi Rosję w prawach uczestnika i organizatora międzynarodowych zawodów sportowych z igzyskami olimpijskimi i mistrzostwami świata włącznie. Już teraz rosyjscy sportowcy mają z powodu afery poważne nieprzyjemności. Od igrzysk w Pjongczangu sportowcy z Rosji nie mogą startować pod swoją flagą. Na zakończonych niedawno lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Katarze Rosjanie startowali jako tzw. autoryzowani sportowcy neutralni. Jest to termin zarezerwowany dla reprezentantów spornych terytoriów albo państw nieuznawanych przez całą społeczność międzynarodową. Gdy 28-letnia tyczkarka Anżelika Sidorowa została w Katarze mistrzynią świata, pokonując po morderczej rywalizacji zawodniczkę z USA, stojąc na podium z medalem, mogła wysłuchać tylko hymnu międzynarodowej federacji lekkoatletycznej. Bo granie hymnu Rosji, podobnie jak wciąganie na maszt flagi państwowej, jest oficjalnie zakazane.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.