1. Utrzymuj kontakt z szefem
Dobre relacje z „górą” to klucz do poznania swoich notowań u pracodawcy. – Jeśli utrzymujemy kontakt z szefem, wiemy, co sądzi o naszej pracy. Jesteśmy zatem w stanie przewidzieć, czy w danym momencie mamy jakiekolwiek szanse na podwyżkę – wyjaśnia Ewa Kawecka, coach i doradca zawodowy. – Nie muszą to być relacje koleżeńskie, chodzi raczej o eksponowanie swojej pracy, informowanie szefa o jej efektach. Nasz przełożony może mieć pod sobą dziesiątki albo i setki pracowników. Ci, którzy są dla niego niemal anonimowi, z reguły znajdują się na końcu kolejki do awansu.
2. Przygotuj merytoryczne argumenty
Szefowie, na których działają argumenty typu „trudna sytuacja rodzinna” czy „długi staż pracy”, to dziś rzadkość. Zwłaszcza w wielkich korporacjach, gdzie nikt nie jest niezastąpiony. – Wchodząc do gabinetu przełożonego, musimy mieć pewność, że mamy w talii mocne karty. Dobrym pretekstem do podwyżki jest np. przejęcie obowiązków po odchodzącym pracowniku czy ukończenie ważnego projektu. Przełożony może też docenić wyraźne podniesienie naszych kwalifikacji, udokumentowane odpowiednim certyfikatem. Jednak muszą to być kwalifikacje związane z obszarem zainteresowania firmy – zaznacza Kawecka.
3. Unikaj słowa „podwyżka”
Przełożony zdaje sobie oczywiście sprawę, po co do niego przychodzimy, ale i tak lepiej ostrożnie dobierać słowa. – Na otwarte mówienie o podwyżce wielu szefów patrzy mało przychylnie. Lepiej delikatnie zasugerować, że zasłużyliśmy na awans. Można też zadać pytania dotyczące naszej roli w firmie i planów szefostwa wobec nas. Kiedy przyjdzie pora na poruszenie kwestii finansów, unikajmy słowa „podwyżka”. Mówmy raczej o zarobkach adekwatnych do zajmowanego stanowiska. W ten sposób pokażemy, że nie chodzi nam wyłącznie o pieniądze, ale również o rozwój – tłumaczy doradca zawodowy.
4. Wybierz odpowiedni moment
– Kiedy przełożony ma na głowie wiele innych spraw, szanse na spełnienie naszej prośby maleją. Najgorszym momentem na rozmowę o podwyżce jest poniedziałkowy poranek. W korporacjach panuje wtedy zwykle największe zamieszanie – zauważa Kawecka, dodając, że nie należy też poruszać tematu wynagrodzenia przy okazji przypadkowego spotkania z szefem. – Prośba o podwyżkę to zbyt poważna sprawa, aby łapać przełożonego na korytarzu. Najlepiej po prostu zgłosić się do jego gabinetu. Oczywiście gdy ma wolną chwilę i będzie mógł nam poświęcić trochę czasu – dodaje ekspertka.
5. Miej realne oczekiwania
Wszyscy chcielibyśmy, żeby podwyżka oznaczała podwojenie naszej pensji. Ale to niestety zwykle niemożliwe. – Wysokość wzrostu wynagrodzenia zależy oczywiście od konkretnego przypadku, jednak statystyki pokazują, że 50-procentowe podwyżki zdarzają się rzadko. Znacznie częściej pracodawcy decydują się na przyznanie pracownikom zarobków wyższych o 10 czy maksymalnie 20 proc. dotychczasowej pensji. I właśnie takiej podwyżki powinniśmy oczekiwać. Nie nastawiajmy się na więcej, bo rzeczywistość może nas mocno rozczarować – ostrzega Kawecka.

Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze