Karol Nawrocki wyzwaniem dla ochrony. Były szef BOR: To nie powinno mieć miejsca

Karol Nawrocki wyzwaniem dla ochrony. Były szef BOR: To nie powinno mieć miejsca

Karol Nawrocki na trybunie stadionu w Gdańsku
Karol Nawrocki na trybunie stadionu w Gdańsku Źródło: PAP / Marcin Gadomski
Nieplanowane zatrzymanie kolumny, Karol Nawrocki w oknie Belwederu i „młynie” na trybunach w Gdańsku. Minęło zaledwie kilka dni od zaprzysiężenia nowego prezydenta, a ochrona już miała pełne ręce roboty w niestandardowych sytuacjach. – Jestem przeciwnikiem działania spontanicznego. Żyjemy w trudnych czasach – podkreśla w rozmowie z „Wprost” gen. Andrzej Pawlikowski, były szef BOR.

Ledwo zaczęła się prezydentura Karola Nawrockiego, a już doszło do kilku spontanicznych sytuacji, które mogły stanowić nie lada wyzwanie dla ochrony głowy państwa. I chociaż wizerunkowo rola prezydenta, który nie unika, a wręcz zabiega o bezpośredni kontakt z Polakami, będzie grała na korzyść byłego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, pojawiają się pytania dotyczące kwestii bezpieczeństwa.

Dlatego też, nie umniejszając temu, jak ważne jest budowanie relacji z obywatelami, których głosami Karol Nawrocki stał się następcą Andrzeja Dudy, trzeba zastanowić się nad formą kontaktu ze zwolennikami, aby demonstracyjne zrywanie z rolą tzw. strażnika żyrandola nie niosło za sobą niepożądanych konsekwencji.

Nagłe zatrzymanie kolumny prezydenckiej. „Jestem przeciwnikiem działania spontanicznego”

Pierwszy sprawdzian przyszedł w dniu zaprzysiężenia, kiedy po zakończeniu uroczystości w Sejmie głowa państwa udała się na mszę świętą w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela. W pewnym momencie kolumna prezydencka zatrzymała się w okolicy stadionu Legii, co nie było zapowiadane w oficjalnym harmonogramie uroczystości. Prezydent wysiadł z samochodu i podszedł do grupy swoich zwolenników, którzy mieli przy sobie biało-czerwone flagi. Porozmawiał z nimi chwilę i wrócił do auta.

– Zgodnie z procedurami, które obowiązują nie tylko w Polsce, ale też na świecie, w szczególności w Stanach Zjednoczonych i Izraelu, spontaniczne zatrzymania w miejscach, które nie zostały wcześniej sprawdzone przez funkcjonariuszy służb ochrony, nie powinny mieć miejsca – mówi w rozmowie z „Wprost” gen. Andrzej Pawlikowski, były szef Biura Ochrony Rządu i współtwórca Służby Ochrony Państwa.

– W tym kontekście bardzo ważne jest wprowadzenie osoby ochranianej, w tym przypadku Karola Nawrockiego, w nowe realia. Mam tutaj na myśli rozmowę komendanta Służby Ochrony Państwa czy też szefa ochrony bezpośredniej z prezydentem o regułach dotyczących współpracy – dodaje ekspert.

Gen. Pawlikowski wskazuje też, w jaki sposób przebiega proces decyzyjny – od spontanicznego pomysłu zatrzymania się w nieplanowanym wcześniej miejscu, aż do jego realizacji. Analizuje także, jak tego typu sytuacje komplikują wyzwanie, któremu ochrona musi sprostać.

– Każdorazowo o tym, czy możliwe jest czasowe zatrzymanie, decyduje szef ochrony lub funkcjonariusze SOP. Życie pisze jednak własne scenariusze, a politycy nie zawsze stosują się do tego rodzaju poleceń czy rekomendacji. Bywa, że życzą sobie i naciskają na to, żeby zatrzymać się w konkretnym miejscu, bagatelizując potencjalne ryzyko. A ono zwiększa się w sytuacji, w której miejsce czasowego pobytu nie zostało wcześniej sprawdzone. Z tego względu nie wiadomo, czy w tłumie nie przebywają osoby ze złymi zamiarami, które mogą mieć przy sobie np. niebezpieczne narzędzia – analizuje nasz rozmówca.
Artykuł został opublikowany w 33/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Źródło: WPROST.pl