Gdybym był kobietą, byłbym lepszym premierem – podlizywał się paniom Donald Tusk. I niby żartem usprawiedliwiał, dlaczego jego rząd nie jest gabinetem marzeń. Ale ten rząd i jego zaplecze mają ciekawe osiągnięcia w innej, niedocenionej dziedzinie – języka. „Język miłości" Tuska stał się alternatywą dla wyszydzanej przez platformersów narracji stworzonej przez braci Kaczyńskich – mowy IV RP. Co ciekawe, i język miłości, i mowa IV RP sporo czerpią z nowomowy PRL. Przytaczamy niektóre ważne pojęcia języka miłości, z komentarzem, który pewnie nie spodoba się pracownikom departamentu komunikacji społecznej Kancelarii Premiera, autorom głośnych „przekazów dnia", czyli instrukcji i gotowych wypowiedzi dla polityków PO.
Autostrady – drogie sercu PO, drogie budżetowi, więc ich budową zajmuje się Cezary Grabarczyk, miłośnik filmów „Lost Highway" („Zagubiona autostrada") i „Autostrada do nieba" (tam pewnie PO pośle ministra podczas wakacji, gdyż z powodu braku autostrad rząd może sobie „nagrabarczykować" u opinii publicznej).
Benhauer – do czasu mistrzostw Europy 2008 r. czarny koń wyborów prezydenckich w 2010 r., więc prezydent Lech Kaczyński musiał go zdeprecjonować, przekręcając nazwisko. Jak z takim przezwiskiem można wygrywać mistrzostwa Europy? „Winni są Kaczyńscy" (to najbardziej popularne zawołanie od czasów „Balcerowicz musi odejść").
Cud – coś, co do października 2007 r. wymagało ogromnej wiary, a teraz dodatkowo marihuany (por. spowiedź Tuska).
Donald – najlepszy polski napastnik, który nie mógł pojechać na mistrzostwa Europy, gdyż doznał porażenia słonecznego w Peru.
Dorzynanie watahy – subtelny flircik ministra Radka Sikorskiego ze swoją byłą partią.
Drożyzna – grubiańska nazwa inflacji mierzonej wskaźnikiem zasobności lodówki.
Dyplomatołki – wcześniej byli nazywani przez Niemców „osłami trojańskimi", gdyż uparcie stawiali na sojusz z USA kosztem UE, zwłaszcza Niemiec. Profesor Władysław Bartoszewski w sposób humanitarny zmienił tę etykietkę.
Habilitacja – niepotrzebny stopień, który przeszkadza w rozwoju szkolnictwa (prywatnego).
HGW – jedna z solistek PO, której występy są bardzo drogie warszawiakom.
In vitro – pierwsza metoda na bezpłodność rządu w dziedzinie służby zdrowia. Drugą metodą był „biały szczyt" (w tym kontekście wiadomo, o co chodzi). Trzecią zaś komercjalizacja (któż mógł pomyśleć o innym słowie) publicznych szpitali. Czwartą będzie pewnie mało romantyczne „wykopczenie" z pracy pani minister.
Irlandia – kraj mityczny, do którego Polska dotrze za 20 lat, lub – jeśli skorzysta z samolotu – za godzinę, aby zobaczyć, że Irlandczycy, dbając o interes narodowy, wycisnęli dużo więcej pieniędzy z unii niż Polacy i żadnych traktatów podpisywać nie chcą.
Jarosław Kaczyński – wróg demokracji, który bez krzty miłości obalił własny rząd; antybohater rządów miłości („nie chodzi na panienki"); najgorszy czarny charakter od czasów Rumburaka.
Jastarnia – miejsce pierwszej części serialu o superbohaterze Donaldzie, który udał się na półwysep łodzią,
z narażeniem zdrowia spił prezydenta,
aby ten wyraził zgodę na ratyfikację traktatu lizbońskiego i uratował honor państwa polskiego.
Kaczyńscy – dwaj bracia, którzy mogliby ukraść Tuskowi prezydenturę, grając w złego (Jarosław) i dobrego (Lech) policjanta, gdyby ludzie ich tak bardzo z sobą nie mylili.
Lista lektur – to pięta achillesowa każdego MEN-ela (ministra edukacji narodowej), gdyż jej ułożenie wymaga dużej erudycji. Poprzedni minister spisał tytuły książek, które stały u niego na półce, a obecna pani minister skorzystała ze ściąg pisanych przez polonistów sfrustrowanych brakiem podwyżek.
„Mały krok" – to nazwa, którą Tusk określił typ uprawianej przez siebie polityki (do grona „małych kroków" w wielu wywiadach zalicza siebie Michał Boni).
Miłość francuska – oralne ustalenia dodatkowych warunków traktatu lizbońskiego (i późniejsze szantażowanie, aby podpisać to na papierze).
Miłość niemiecka – klepanie premiera po tylnej części ciała (po plecach) przez Angelę Merkel; w zamian nie oponuje on zbytnio przeciw bałtyckiej rurze i stawia warunki zaporowe USA w sprawie tarczy, której Berlin nie lubi, gdyż nie trawi jej Rosja – główny sojusznik Niemiec.
Normalność – to czas, w którym źle się czują chorzy psychicznie, a dobrze przestępcy.
Oktoberfest – październikowa kampania wyborcza, podczas której PiS nawarzyło tyle piwa (m.in. publikując nagrania z randki posłanki Sawickiej i agenta CBA), że niesłychanie wzrosła frekwencja wśród spragnionych wyborców PO (do lamusa odeszła „kiełbasa wyborcza" zawsze pięknie pakowana w „Gazetę Wyborczą").
Pierwszy cud Tuska – posłanka Joanna Mucha – jako lep na wyborców.
PR – nowy symbol polskich rządów, w których wszystko jest na odwrót (stąd zamiast RP jest PR), gdyż to słupki poparcia decydują o posunięciach rządu, a nie decyzje o słupkach.
Prius (toyota) – nowa wersja Pawlaka, który na początku był kanciasty jak polonez, potem zrobił się bardziej zrywny i ekologiczny, chociaż wciąż od czasu do czasu chłodnica mu nawala.
Tarcza antyrakietowa – żelastwo, balast, które trzeba: 1. niby wziąć, a jakby się nie brało; 2. niby pofotygować się po nie; 3. wyrzucić podczas święta; 4. wybrać się po nie jak sikorka za morze (to także serial o drugim superbohaterze; szwarccharakterem jest jak zwykle Lech Kaczyński, który biedną sikorkę umieścił w szklanej klatce i kazał jej śpiewać).
Traktat lizboński – stał się na tyle „bezprzedmiotowy" po „nie" Irlandii, że prezydent Lech Kaczyński, który nie podpisał traktatu, stał się przedmiotem ataków kilkuset milionów Europejczyków.
Tuskówki - boiska powstające w miejscach odwiedzanych przez premiera.
Wilcze oczy – tajna broń zarezerwowana przez superbohatera Tuska dla jego głównego wroga Jarosława Kaczyńskiego.
Ziobro – jeden z największych wrogów rządów miłości; tak skutecznie naciskał na walkę z korupcją, że aż uszkodził rządowy laptop.

Komentarze