Obszerny i błyskotliwy list motywacyjny? To już przeszłość. Dzisiaj firmy przeprowadzają rozmowy kwalifikacyjne za pośrednictwem Skype’a, zachęcają do umieszczania filmowych CV na YouTube i śledzą serwisy społecznościowe. Pracownicy cenieni na rynku też mają swoje wymagania: żądają służbowych samochodów konkretnych marek, wypłaty „trzynastek” i oczekują, że pracodawca dostosuje czas pracy do nich, a nie odwrotnie. Prywatna opieka medyczna, karnet na basen, służbowa komórka i laptop – oferty niezawierające co najmniej takiego „pakietu motywacyjnego” ich nie interesują. Wspólnie z portalem Pracuj.pl i firmą badawczą Masmi sprawdziliśmy, jak w ostatnich latach zmienił się rynek pracy w Polsce i wzajemne oczekiwania pracodawców i pracowników.
W połowie lat 90. wzrost gospodarczy oraz pojawienie się na rynku wielu zagranicznych inwestorów wygenerowały duży popyt na specjalistów. Z kolei pierwsze lata XXI wieku zapamiętamy jako okres, w którym rynek dobijał do dna – w kryzysowym momencie bezrobocie przekroczyło 20 proc. Cztery lata temu znowu wszystko się zmieniło: kiedy poszukujący pracy zaczęli odczuwać pozytywne skutki wejścia do UE, a PKB poszybował w górę, po raz pierwszy zaczęto w Polsce mówić o rynku pracownika, a nie o rynku pracodawcy. Aby zatrzymać dotychczasowych pracowników i pozyskiwać nowych fachowców, wiele firm zaczęło wówczas podnosić pensje (w ciągu kilku lat nawet o kilkadziesiąt procent), rozwijać system pozapłacowych bonusów i dbać o wizerunek dobrego pracodawcy. Tąpnięcie w 2008 r. miało odmienić ten trend. Na razie jednak nic tego nie zapowiada.
Więcej możesz przeczytać w 29/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.