Nie oddamy kasy z kasy
PKP Przewozy Regionalne i PKP InterCity poszły sobie na rękę i uzgodniły, że w swoich kasach będą sprzedawały także bilety konkurenta. Teraz wykradają sobie nawzajem zyski ze sprzedaży.
Od grudnia ubiegłego roku, kiedy to PKP Przewozy Regionalne przeszły pod samorządową kuratelę, szefostwo PKP InterCity nie może spać spokojnie. I nie chodzi wyłącznie o ofertę PKP Przewozy Regionalne. Kością niezgody pomiędzy dawnymi sojusznikami są kasy (każdy z przewoźników sprzedaje w nich także bilety konkurenta). Okazuje się, że i jedna, i druga spółka „zapomina" o zwróceniu zysku ze sprzedaży drugiemu przewoźnikowi. – Przewozy Regionalne nie oddają należnych InterCity wpływów. Żeby chociaż częściowo zrekompensować straty, my również zachowujemy wpływy z ich biletów. Wciąż jednak jesteśmy na tym stratni 110 mln zł – twierdzi Paweł Ney, rzecznik prasowy InterCity i wysuwa pod adresem PKP PR kolejne zarzuty: – Dublują kursy InterCity i oferują ceny poniżej progu opłacalności – mówi. – My tylko uzupełniamy ofertę InterCity. Nie ma zakazu wprowadzania połączeń w podobnych do InterCity godzinach, a niska cena wynika z tego, że nie gwarantujemy tak wysokiego komfortu jak konkurent – odpiera te zarzuty Piotr Olszewski, rzecznik prasowy PKP PR. Z perspektywy klienta problemu nie ma: z Warszawy do Krakowa może pojechać tanio lub komfortowo. Oferta uatrakcyjni się jeszcze bardziej, gdy w przyszłym roku w Unii nastąpi otwarcie rynku przewozów pasażerskich i w Polsce pojawią się przewoźnicy zagraniczni.
PKP Przewozy Regionalne i PKP InterCity poszły sobie na rękę i uzgodniły, że w swoich kasach będą sprzedawały także bilety konkurenta. Teraz wykradają sobie nawzajem zyski ze sprzedaży.
Od grudnia ubiegłego roku, kiedy to PKP Przewozy Regionalne przeszły pod samorządową kuratelę, szefostwo PKP InterCity nie może spać spokojnie. I nie chodzi wyłącznie o ofertę PKP Przewozy Regionalne. Kością niezgody pomiędzy dawnymi sojusznikami są kasy (każdy z przewoźników sprzedaje w nich także bilety konkurenta). Okazuje się, że i jedna, i druga spółka „zapomina" o zwróceniu zysku ze sprzedaży drugiemu przewoźnikowi. – Przewozy Regionalne nie oddają należnych InterCity wpływów. Żeby chociaż częściowo zrekompensować straty, my również zachowujemy wpływy z ich biletów. Wciąż jednak jesteśmy na tym stratni 110 mln zł – twierdzi Paweł Ney, rzecznik prasowy InterCity i wysuwa pod adresem PKP PR kolejne zarzuty: – Dublują kursy InterCity i oferują ceny poniżej progu opłacalności – mówi. – My tylko uzupełniamy ofertę InterCity. Nie ma zakazu wprowadzania połączeń w podobnych do InterCity godzinach, a niska cena wynika z tego, że nie gwarantujemy tak wysokiego komfortu jak konkurent – odpiera te zarzuty Piotr Olszewski, rzecznik prasowy PKP PR. Z perspektywy klienta problemu nie ma: z Warszawy do Krakowa może pojechać tanio lub komfortowo. Oferta uatrakcyjni się jeszcze bardziej, gdy w przyszłym roku w Unii nastąpi otwarcie rynku przewozów pasażerskich i w Polsce pojawią się przewoźnicy zagraniczni.
Więcej możesz przeczytać w 30/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.