Michał Karpiński: Poda się pan do dymisji tak jak Zbigniew Boniek?
Michał Listkiewicz: Gdyby prezesi związków podawali się do dymisji po odejściu każdego trenera, świat byłby pełen zdymisjonowanych prezesów. Wyniki reprezentacji to jedna z nielicznych spraw w PZPN, na którą prezes niemal nie ma wpływu.
Pesymista: Skoro nawet Boniek nie pomógł polskiej piłce, to chyba już nikt i nic jej nie pomoże.
- Nie zgadzam się. Boniek zrobił bardzo wiele jako piłkarz, a później jako wiceprezes związku. Mógłby też zrobić wiele jako trener, ale pewne względy życiowe sprawiły, że zrezygnował. Polska piłka, jak każda inna, ma swoje wzloty i upadki. Nie zapominajmy, że jeszcze rok temu mieliśmy powody do euforii.
Mati: Boniek nie miał pomysłu na zbudowanie zespołu - w pięciu ostatnich meczach zagrało aż 37 piłkarzy. To chyba rekord świata?
- Z pewnością czas na wykazanie się, jaki otrzymywali powoływani zawodnicy, był niewystarczający. Boniek miał na przygotowanie kadry dużo mniej czasu niż Jerzy Engel. Dlatego też testowanie zawodników odbywało się w tak wariackim tempie.
Tom: Nie żałuje pan, że zwolnił Jerzego Engela?
- Decyzja ta została skonsultowana ze wszystkimi liczącymi się w Polsce trenerami i komisjami szkoleniowymi - nie była więc, jak sugerują niektórzy, przypadkowa. Znamienne jest, że ci, którzy dziś nawołują do powrotu Engela, jeszcze niedawno byli jego najostrzejszymi krytykami.
Werni: Czy jest zatem szansa na powrót Engela?
- Jest to możliwe, aczkolwiek trudne, także z psychologicznego punktu widzenia. Przypomnę, że na sześć przegranych w tym roku meczów cztery przypadają na kadencję Engela.
Księgowy: Ile zarabia trener kadry w Polsce?
- Trener reprezentacji zarabia około 40 tysięcy złotych. To trochę więcej niż mają jego koledzy z Węgier, Słowacji czy innych państw naszego regionu, ale zdecydowanie mniej niż trenerzy pracujący w zachodniej Europie.
Ole: Co się stało z piłkarzami, którzy w tak pięknym stylu awansowali do mistrzostw świata - zapomnieli, jak się gra w piłkę?
- Pół roku pomiędzy awansem a mistrzostwami świata zmieniło tę drużynę nie do poznania. Dlaczego? To pytanie do trenera Jerzego Engela i do samych zawodników.
Kali: Kolejni zawodnicy ogłaszają, że nie chcą grać w reprezentacji narodowej. Jaki jest tego powód?
- Jestem tym zniesmaczony! Dla każdego Polaka koszulka z orłem powinna być największym zaszczytem. Podczas ostatniego meczu Wisły z Schalke siedzący za mną Grzegorz Lato powiedział, że w dobrych czasach polskiej piłki odmowa gry w reprezentacji byłaby czymś niewyobrażalnym i bulwersującym. Gra w kadrze to przecież doskonała promocja piłkarza na arenie międzynarodowej.
Enri: Hiszpanie czy Włosi mają wspaniałe kluby, a ich drużyny narodowe nie odnoszą sukcesów. Czy nie jest to znak końca epoki reprezentacji i zapowiedź dominacji klubów?
- Niedawno uczestniczyłem w naradzie UEFA, na której jasno powiedziano, że bez reprezentacji narodowych piłka nożna byłaby dużo uboższa. Kibice kochają się przebierać w narodowe barwy, manifestować swoją narodowość.
Kassa: Większość zespołów ligi włoskiej i greckiej stoi na krawędzi bankructwa, polskie drużyny podobnie. Czy futbol upadnie z powodu braku pieniędzy?
- Problemy finansowe klubów wynikają z przegrzania koniunktury na tym rynku. Stacje telewizyjne i sponsorzy płacili tak dużo, że pensje zawodników zostały doprowadzone do absurdalnej wysokości. Teraz przyszedł krach i potrzebne są ostre cięcia, a tego nikt nie lubi.
Sunn: Z tego, co pan mówi, wynika, że to telewizja rządzi piłką.
- To prawda. Stacje telewizyjne wymuszają dziś nie tylko kształt rozgrywek, na przykład Ligi Mistrzów, lecz także zmiany w przepisach gry. Dotyczy to zresztą nie tylko piłki nożnej. I musimy się z tym pogodzić, bo kto płaci, ten wymaga!
Więcej możesz przeczytać w 50/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.