Znów odżywa problem barbarzyńców, którzy pragną niszczyć, zabijać
Pierwszy raz w Rzymie byłem we wrześniu 1957 r. Wierząc w turystyczny mit, wrzuciłem wtedy do fontanny di Trevi pieniążek, by zapewnić sobie powrót do Wiecznego Miasta. Okazało się, że magiczny gest nie był pusty. Od tamtego pobytu minęło 45 lat, a ja jestem tu dwudziesty raz w życiu. Półwiecze obcowania z Rzymem świeckim i papieskim skłania do zadumy. Nie tylko nad czarodziejskim urokiem tego miasta, ale i nad jego nieustającym duchowym wpływem na cały Zachód, do którego na swój wschodni sposób należymy.
Może używam zbyt wielkich słów, ale Rzym zmusza do myślenia o sprawach wielkich. Tu Bazylika św. Piotra, tam Forum Romanum, na rządowych gmachach podwójne flagi: Republiki Włoskiej i Unii Europejskiej. Flagi te powiewają obok fragmentów ruin Imperium Romanum, które zniszczyli barbarzyńcy. A potem papieże odbudowywali fragmenty rzymskiej świetności, ryjąc na marmurach napisy oznajmiające, że to chrześcijaństwo triumfuje nad rzymskim barbarzyństwem. Dziś miasto jest świeckie, a problem barbarzyńskiej furii niszczenia pozostaje nadal tajemnicą. Patrzysz ze wzgórza palatyńskiego na gruzy Forum Romanum i myślisz: jacy ci barbarzyńcy byli głupi! Przecież mogli te wszystkie cuda architektury zostawić dla siebie i potomnych. Ale byli dzicy, chciwi i okrutni. Istnieje jakaś tajemnica natury człowieka - jego możliwości niszczenia. Dziś znów odżywa problem barbarzyńców, którzy pragną niszczyć, zabijać. Przykładem zburzenie WTC w Nowym Jorku i ofensywa terroryzmu.
O tym, jak trudno wielkiemu mocarstwu schwytać bin Ladena, a nawet stwierdzić ostatecznie, czy ten arabski szatan jeszcze żyje, dowiedziałem się z lektury ostatniego "Time'a". Czytałem go w kawiarni "Cafe Greco" nieopodal Piazza di Spagna. W tej kawiarni pijali kawę Byron i Mickiewicz, Miłosz i Jerzy Turowicz. Dlaczegóż i ja, skromny gryzipiór, nie miałbym pójść w ich już zasypywane piachem ślady. A do tego lokalu przywiódł mnie sam Dante Alighieri, którego cudowny pomnik - statuę dwudziestokilkuletniego młodzieńca - odkryłem na stokach Palatynu. Autor "Piekła" w tak skromnej postaci. Dziś często powtarza się słowa Sartre'a, że "piekło to inni". Zaprzeczeniem tego wisielczego zabobonu filozoficznego jest odnowiona polichromia Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, która ukazuje piekło i niebo, narodziny i śmierć człowieka oraz sens tego wszystkiego. Na malowidle prawie wszyscy są nadzy. Był czas, że domalowywano prorokom i Ewie majtki, biustonosze i slipy. W tej chwili Jan Paweł II akceptuje piękno ludzkich ciał wkomponowanych w dramat współczesnych przemian łacińskiej cywilizacji.
Istnieje słynne historiozoficzne dzieło Huizingi
pt. "Jesień średniowiecza". Czy obecnie już nadeszła "jesień nowożytnej Europy"? Piękna jesień.
Może używam zbyt wielkich słów, ale Rzym zmusza do myślenia o sprawach wielkich. Tu Bazylika św. Piotra, tam Forum Romanum, na rządowych gmachach podwójne flagi: Republiki Włoskiej i Unii Europejskiej. Flagi te powiewają obok fragmentów ruin Imperium Romanum, które zniszczyli barbarzyńcy. A potem papieże odbudowywali fragmenty rzymskiej świetności, ryjąc na marmurach napisy oznajmiające, że to chrześcijaństwo triumfuje nad rzymskim barbarzyństwem. Dziś miasto jest świeckie, a problem barbarzyńskiej furii niszczenia pozostaje nadal tajemnicą. Patrzysz ze wzgórza palatyńskiego na gruzy Forum Romanum i myślisz: jacy ci barbarzyńcy byli głupi! Przecież mogli te wszystkie cuda architektury zostawić dla siebie i potomnych. Ale byli dzicy, chciwi i okrutni. Istnieje jakaś tajemnica natury człowieka - jego możliwości niszczenia. Dziś znów odżywa problem barbarzyńców, którzy pragną niszczyć, zabijać. Przykładem zburzenie WTC w Nowym Jorku i ofensywa terroryzmu.
O tym, jak trudno wielkiemu mocarstwu schwytać bin Ladena, a nawet stwierdzić ostatecznie, czy ten arabski szatan jeszcze żyje, dowiedziałem się z lektury ostatniego "Time'a". Czytałem go w kawiarni "Cafe Greco" nieopodal Piazza di Spagna. W tej kawiarni pijali kawę Byron i Mickiewicz, Miłosz i Jerzy Turowicz. Dlaczegóż i ja, skromny gryzipiór, nie miałbym pójść w ich już zasypywane piachem ślady. A do tego lokalu przywiódł mnie sam Dante Alighieri, którego cudowny pomnik - statuę dwudziestokilkuletniego młodzieńca - odkryłem na stokach Palatynu. Autor "Piekła" w tak skromnej postaci. Dziś często powtarza się słowa Sartre'a, że "piekło to inni". Zaprzeczeniem tego wisielczego zabobonu filozoficznego jest odnowiona polichromia Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, która ukazuje piekło i niebo, narodziny i śmierć człowieka oraz sens tego wszystkiego. Na malowidle prawie wszyscy są nadzy. Był czas, że domalowywano prorokom i Ewie majtki, biustonosze i slipy. W tej chwili Jan Paweł II akceptuje piękno ludzkich ciał wkomponowanych w dramat współczesnych przemian łacińskiej cywilizacji.
Istnieje słynne historiozoficzne dzieło Huizingi
pt. "Jesień średniowiecza". Czy obecnie już nadeszła "jesień nowożytnej Europy"? Piękna jesień.
Więcej możesz przeczytać w 50/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.