Liga Polskich Rodzin robi polityczne porządki na cmentarzach
Działacze Ligi Polskich Rodzin domagają się przeniesienia prochów gen. Stanisława Maczka z Holandii do Polski. Nie zamierzają w ten sposób uhonorować tego wybitnego oficera, bohatera kampanii wrześniowej 1939 r., kampanii francuskiej 1940 r., dowódcy 1. Dywizji Pancernej zasłużonej w latach 1944-1945 w walkach we Francji, Belgii, Holandii i Niemczech. W pierwszej kolejności chcą ukarać Holendrów za ich prawo, które - jak to określają - "pozwala na barbarzyństwo, jakim jest zabijanie dzieci nie narodzonych, eutanazję i handel narkotykami".
Gdyby działacze LPR byli mniej zaślepieni swoją nienawiścią do ludzi myślących inaczej niż oni, bez trudu dostrzegliby, że barbarzyństwo, które zarzucają Holendrom, jest właśnie ich udziałem. Trudno o zachowanie mniej cywilizowane niż zakłócanie spokoju zmarłym i robienie politycznych porządków na cmentarzach. Od zarania cywilizacji europejskiej kolejne fale barbarzyńców napastowały i rabowały nie tylko żywych, ale i umarłych. Najpierw dla zwykłego zysku, a z czasem dla ideologicznego triumfu. W tym właśnie celu zapiekli przeciwnicy monarchii sprofanowali w latach Wielkiej Rewolucji Francuskiej groby królewskie. Podobnie zachowywali się bolszewicy.
Takimi śladami podąża dzisiaj LPR, planując porządki na holenderskich cmentarzach. Za nic działacze ligi mają ostatnią wolę gen. Maczka, który życzył sobie spocząć w ziemi holenderskiej, gdyż wyzwalał ją od hitlerowskich najeźdźców. Obłudnie brzmi ich tłumaczenie, że dzisiejsza Holandia hołduje przekonaniom sprzecznym z wartościami, o które walczył gen. Maczek. Ten sędziwy oficer dożył prawie stu lat. Zmarł w 1994 r., kiedy Królestwo Niderlandów znane już było ze swego liberalizmu. Gdyby miał coś Holendrom do zarzucenia, na pewno zmieniłby miejsce ostatniego spoczynku.
LPR wikła w grę polityczną już nie tylko żywych, ale i umarłych. Żywi mogą się bronić sami, ale za zmarłymi może się ująć tylko opinia publiczna. To przecież nie pierwszy raz, kiedy radykalna siła polityczna, mając kłopoty z obywatelską legitymizacją, pomaga sobie instrumentalnym wykorzystaniem zmarłych. Dość przywołać patriotycznych patronów tworzonych przez Stalina polskich dywizji: Tadeusza Kościuszkę, Romualda Traugutta, Jarosława Dąbrowskiego. Wbrew całemu życiowemu dorobkowi przewrotnie uczyniono z nich symbole uległości wobec Rosji i bolszewizmu. Tak naprawdę LPR dokonuje podobnego nadużycia, które - jak inne historyczne zawłaszczenia - powinno być stanowczo napiętnowane.
Gdyby działacze LPR byli mniej zaślepieni swoją nienawiścią do ludzi myślących inaczej niż oni, bez trudu dostrzegliby, że barbarzyństwo, które zarzucają Holendrom, jest właśnie ich udziałem. Trudno o zachowanie mniej cywilizowane niż zakłócanie spokoju zmarłym i robienie politycznych porządków na cmentarzach. Od zarania cywilizacji europejskiej kolejne fale barbarzyńców napastowały i rabowały nie tylko żywych, ale i umarłych. Najpierw dla zwykłego zysku, a z czasem dla ideologicznego triumfu. W tym właśnie celu zapiekli przeciwnicy monarchii sprofanowali w latach Wielkiej Rewolucji Francuskiej groby królewskie. Podobnie zachowywali się bolszewicy.
Takimi śladami podąża dzisiaj LPR, planując porządki na holenderskich cmentarzach. Za nic działacze ligi mają ostatnią wolę gen. Maczka, który życzył sobie spocząć w ziemi holenderskiej, gdyż wyzwalał ją od hitlerowskich najeźdźców. Obłudnie brzmi ich tłumaczenie, że dzisiejsza Holandia hołduje przekonaniom sprzecznym z wartościami, o które walczył gen. Maczek. Ten sędziwy oficer dożył prawie stu lat. Zmarł w 1994 r., kiedy Królestwo Niderlandów znane już było ze swego liberalizmu. Gdyby miał coś Holendrom do zarzucenia, na pewno zmieniłby miejsce ostatniego spoczynku.
LPR wikła w grę polityczną już nie tylko żywych, ale i umarłych. Żywi mogą się bronić sami, ale za zmarłymi może się ująć tylko opinia publiczna. To przecież nie pierwszy raz, kiedy radykalna siła polityczna, mając kłopoty z obywatelską legitymizacją, pomaga sobie instrumentalnym wykorzystaniem zmarłych. Dość przywołać patriotycznych patronów tworzonych przez Stalina polskich dywizji: Tadeusza Kościuszkę, Romualda Traugutta, Jarosława Dąbrowskiego. Wbrew całemu życiowemu dorobkowi przewrotnie uczyniono z nich symbole uległości wobec Rosji i bolszewizmu. Tak naprawdę LPR dokonuje podobnego nadużycia, które - jak inne historyczne zawłaszczenia - powinno być stanowczo napiętnowane.
Więcej możesz przeczytać w 28/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.