Po co Putinowi nowa przepychanka morska koło Krymu?

Po co Putinowi nowa przepychanka morska koło Krymu?

Władimir Putin
Władimir PutinŹródło:Newspix.pl / ABACA
Przygrywka do nowej wojny na Ukrainie i zmiękczanie Zachodu przez spotkaniem Trumpa z Putinem. Kreml testuje, jak daleko może posunąć się w Europie.

Moskwa w typowy dla siebie sposób uczciła 5 rocznicę rozpoczęcia rewolucji godności, jak nazwano zryw na kijowskim Majdanie, który doprowadził do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Typowy, bo marynarka wojenna Federacji Rosyjskiej praktycznie odcięła ukraińskie porty na Morzu Azowskim od łączności z Morzem Czarnym. Rosyjskie jednostki staranowały ukraiński holownik, a kutry ukraińskiej marynarki zostały zatrzymane przed tankowiec, którym zatarasowano przejście pod mostem nad Cieśniną Kerczeńską. Łączy on wybrzeże rosyjskie z okupowanym przez Rosję Krymem.

Akcja ta ma dwa cele. Po pierwsze może ona stanowić przygrywkę do nowej ofensywy na wschodniej Ukrainie i zbudowania lądowego połączenia Krymu z resztą Rosji. Obecnie okupowany ukraiński półwysep łączy z terytorium Federacji jedynie most, pod którym rozegrały się powyższe wydarzenia. Trzeba pamiętać, że stworzenie lądowego korytarza z Rosji na Krym było od początku głównym celem agresji rosyjskiej na Ukrainie. Tylko zdecydowanemu oporowi Ukraińców w pierwszej fazie wojny należy zawdzięczać, że  nie posunął się dalej. Teraz wyraźnie uznał, że może do tej koncepcji wrócić, bo Europa jest zbyt zajęta swoimi problemami, z Brexitem i zmierzchem politycznym dotychczasowych przywódców, z Angelą Merkel na czele.

Drugi cel to wysondowanie, na ile mocno na tę próbę agresji odpowiedzą Amerykanie. Bo nie trzeba dodawać, że dyplomatycznym zaniepokojeniem NATO czy  nikt się na Kremlu nie przejmuje. Putin ma się z Trumpem spotkać na szczycie G20 w Brazylii. Przepychanki floty wojennej wokół Krymu mogą więc służyć sprawdzeniu, co w tej sprawie zrobi Biały Dom: czy zechce ująć się za strategicznymi interesami na Ukrainie, czy też uzna, że Ameryka ma poważniejsze wyzwania w Chinach i na Bliskim Wschodzie a Europejczycy powinni sami zajmować się swoimi problemami. To by była dla Polski fatalna, choć biorąc pod uwagę dotychczasowe deklaracje administracji Trumpa, bardzo mało prawdopodobna ewentualność. Putin nie byłby chyba jednak sobą, gdyby nie sprawdził przez ważnym spotkaniem z Trumpem, jak w istocie się te kwestie mają.