Zakładać własną firmę w czasie kryzysu? Jak najbardziej. Tym bardziej że nie musimy na to wydawać nawet złotówki z własnej kieszeni. Rząd da nam na nią nawet 19 tys. zł, a Bruksela nawet 40 tys. zł bezzwrotnej dotacji. Pokazujemy, jak się ubiegać o wsparcie, kogo poprosić o pomoc w napisaniu wniosku, jak długo trwa oczekiwanie na dofinansowanie i czy trzeba być bezrobotnym, żeby dostać pieniądze.
Grzegorz Urbanek, 28-letni informatyk z Płocka, za dotację z Europejskiego Funduszu Społecznego kupił komputer i we własnym mieszkaniu założył firmę programistyczną. Kilka dni później dostał pierwsze zlecenie od dużej firmy z Warszawy. W trzy miesiące zarobił 20 tys. zł, czyli – jak sami mówi - kwotę astronomiczną jak na warunki płacowe w Płocku. To było półtora roku temu. Dziś Urbanek ma kilku stałych klientów i zarabia 6-7 tys. zł miesięcznie netto. I nie jest wyjątkiem. Po unijne i rządowe dotacje ustawiają się coraz dłuższe kolejki chętnych. Prawdziwa eksplozja przedsiębiorczości dopiero przed nami. Bo podczas gdy bezrobocie rośnie (do końca 2009 r. może przekroczyć 12 proc.), a liczba nowych ofert pracy się kurczy, to worek z pieniędzmi na rozruch własnej działalności ciągle jest pełny. Z naszych wyliczeń wynika, że dzięki rządowym i unijnym dotacjom w całym 2009 r. może powstać nawet 100 tys. z ogółu 300 tys. nowych firm.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"
Więcej w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"