"Tusk może rządzić jeszcze długo. Z Millerem lub Palikotem"

"Tusk może rządzić jeszcze długo. Z Millerem lub Palikotem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. premier.gov.pl) 
Druga kadencja na czele rządu wcale nie musi być ostatnią kadencją, w czasie której Donald Tusk zasiada w fotelu premiera - ocenia były polityk PO, a obecnie lider Stronnictwa Demokratycznego Paweł Piskorski w rozmowie z "Polską The Times". Jego zdaniem - jeśli sytuacja w kraju zacznie się pogarszać - Tusk może zdecydować się na przyspieszone wybory i, jeśli pozycja PO będzie po nich słabsza, "doprosić do koalicji Millera czy Palikota". - I w odbiorze zewnętrznym byłoby to kolejne historyczne zwycięstwo Tuska. Znów miałby sukces - podkreśla Piskorski.
Donald Tusk zapowiedział, że po ośmiu latach na stanowisku premiera nie będzie się ponownie ubiegał o fotel szefa rządu. Zdaniem Piskorskiego lider PO zachowuje się jednak w sposób, który zaprzecza tym słowom. - W sytuacji kiedy zakładałby, że to  rzeczywiście jego ostatnia kadencja, priorytetowe dla niego byłoby znalezienie sobie w partii niekonfliktowego następstwa. A dziś Tusk konsekwentnie osłabia wyróżniające się, groźniejsze dla niego osoby, jak Grzegorz Schetyna. Jednocześnie po cichu daje sygnały, że będzie chciał postawić na czele partii kobietę. To może być Hanna Gronkiewicz-Waltz albo Ewa Kopacz. Tyle że w finale one mogą mieć tak wielu przeciwników w partii, że będą niewybieralne. I tak sama partia może przyjść do Tuska, prosząc, by jednak pozostał. Taką taktykę kiedyś zastosował Helmuth Kohl w Niemczech. Ale będzie ona miała sens tylko wtedy, kiedy ta kadencja pójdzie mu dobrze, kiedy w Europie jednak nie huknie - tłumaczy Piskorski.

A co jeśli "huknie"? Nawet wtedy - zdaniem Piskorskiego - Tusk nie musi wcale stać na straconej pozycji. - Będzie chciał doprowadzić do przedterminowych wyborów. Pójdzie do  tych wyborów z jakimś poważnym już, bo nie będzie wyjścia, reformatorskim pakietem, wiedząc, że nawet jeśli po wyborach pozycja jego i PO pogorszy się, to nadal to on utrzymywać będzie wyłączną zdolność koalicyjną. Do nowego parlamentu weszłyby bowiem pewnie te same siły co dziś, a  Kaczyński nie ma żadnej zdolności koalicyjnej. Tusk zaś, nawet jeśli wprowadziłby już tylko połowę posłów, mógłby doprosić do koalicji Millera czy Palikota - twierdzi były polityk PO.

Lider SD sceptycznie ocenia scenariusze, które zakładają, że premier miałby ubiegać się o jakieś stanowisko w UE - np. szefa Komisji Europejskiej, albo przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. - Może mu się zmieniło, ale  na tyle, na ile go znam, takie posady nie leżą w sferze jego zainteresowań. Nigdy nie pociągały go wizje wyjazdu z kraju i życia w świecie europejskich bankietów, negocjacji i odczytów - podkreśla.

"Polska The Times", arb