"Wprost" nr 13: Krótki lot VIP-ów

"Wprost" nr 13: Krótki lot VIP-ów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent nie ma czym dolecieć do USA na szczyt NATO﹒ Rządowe embraery mają za mały zasięg i nie spełniają oczekiwań nawet na krótszych trasach. A ich czarter kosztuje więcej, niż deklarowano. Na profesjonalne samoloty dla premiera i prezydenta nie ma żadnej perspektywy.
Na myśl o szycie NATO prezydenccy urzędnicy mają skurcz żołądka. Boją się kompromitacji. W maju tego roku do Chicago przylecą przywódcy 50 państw świata. Na lotnisku O’Hare wylądują dziesiątki samolotów rządowych. Oprócz słynnego Air Force One będzie można zobaczyć zarówno airbusa 319 prezydenta Czech, jak i boeinga 707 prezydenta Rumunii. Bronisław Komorowski prawdopodobnie wysiądzie z samolotu rejsowego, jak zwykły pasażer. Sytuacja powtórzy się jesienią w Nowym Jorku, gdzie prezydent będzie uczestniczył w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ.

To prosta konsekwencja decyzji o wyczarterowaniu samolotów dla VIP-ów od LOT-u.

Od czerwca 2010 r. do dyspozycji najważniejszych polityków są dwa embraery. Brazylijskie samoloty mają jednak za mały zasięg, by przelecieć Atlantyk. Komercyjny czarter odpowiedniej maszyny na jeden lot raczej nie wchodzi w grę. – Gdybyśmy chcieli w obu przypadkach wyczarterować boeinga 767, łączny koszt wyniósłby 2 mln zł. Nasz budżet byłby zrujnowany. Dlatego pozostaje lot rejsowy. Prezydent będzie musiał lecieć razem z podpitymi góralami lecącymi do pracy w Chicago – martwi się urzędnik Kancelarii Prezydenta. Górale będą w siódmym niebie, w przeciwieństwie do służb bezpieczeństwa na lotnisku.

– W Stanach podchodzi się do procedur poważnie. Prezydent wychodzący z rejsowego samolotu wyjściem dla zwykłych pasażerów to sytuacja kuriozalna. Cały system bezpieczeństwa lotniska będzie postawiony na nogi – ocenia Tomasz Hypki, ekspert lotniczy.

O lotach VIP-ów czytaj więcej w poniedziałkowym numerze "Wprost"