Potrzebujesz przeszczepu? Wydrukują ci nerkę

Potrzebujesz przeszczepu? Wydrukują ci nerkę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grzegorz Lewicki (fot. Jakub Czermiński) Infografika: Regina Majewska
Złamana noga? Nie ma problemu, nowe kości zrobisz na drukarce. Marskość wątroby? Nieużywany organ przyślą ci z Japonii.
W lipcu Centralne Biuro Śledcze w ramach akcji „Anons” zatrzymało kilkadziesiąt osób wystawiających na sprzedaż organy – własne lub cudze. Głównie nerki. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia w 2010 r. na czarnym rynku sprzedano ponad 10 tys. narządów. Co godzinę nabywcę znajduje kolejny. Trupy z bliznami, ofiary łowcy organów, policja odkrywa na pustkowiach wszystkich zakątków świata, często w Chinach, Indiach czy Egipcie.

Za kilkanaście lat będziemy mogli regenerować i hodować organy, nikogo przy tym nie krzywdząc. Zamiast obawiać się realizacji scenariusza z filmu „Wyspa”, zaczniemy produkować wkłady komórkowe do drukarki, która stworzy dla nas organy po instalacji odpowiedniego programu. Gotowe do wszczepienia człowiekowi. Nie są z tworzywa sztucznego – są ciepłe i wilgotne. Żywe. Po przeszczepieniu dosłownie wrastają w ciało. A wszystko to dzięki komórkom macierzystym – czyli „niedojrzałym”, zdolnym po odpowiednich zabiegach zamienić się w każdy inny typ komórki. Na przykład oka czy serca.

Według danych Światowej Organizacji Zdrowia 70 proc. organów litych przeszczepionych w 2010 r. to nerki. Dlatego Atala skupił swoją uwagę na nich. W ubiegłym roku publicznie zaprezentował drukarkę nerek. Jest bardzo podobna do atramentowych, które stoją na naszych biurkach. Różnica jest taka, że zamiast atramentu używa komórkowej mazi. Jak to działa? Każdy organ da się, przynajmniej w teorii, pociąć na plasterki, jak salami. Każdy plaster to warstwa komórek. Mając dane o strukturze plastrów, można je drukować. Choć Atala przyznaje, że mogą minąć lata, zanim drukarka nerek będzie w pełni funkcjonalna, jest dobrej myśli.

Więcej o hodowli organów na przeszczepy przeczytasz w artykule Grzegorza Lewickiego w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost”.