"Bielawny ma zarzuty za Smoleńsk? W USA byłoby to nie do pomyślenia"

"Bielawny ma zarzuty za Smoleńsk? W USA byłoby to nie do pomyślenia"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gen. Paweł Bielawny (fot. Maksymilian Rigamonti)
- Dziwię się, że oficerowi służb państwowych zostały postawione kryminalne zarzuty. W Stanach to nie do pomyślenia - mówił oficer amerykańskich służb wielokrotnie współpracujący z BOR przy wizytach amerykańskich prezydentów odnosząc się do zarzutów postawionych Pawłowi Bielawnemu ws. organizacji lotów do Smoleńska z kwietnia 2010 roku.
Prokuratura postawiła byłemu zastępcy szefa BOR-u Pawłowi Bielawnemu zarzut niedopełnienia obowiązków podczas wizyt premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego w kwietniu 2010 roku  i poświadczenie nieprawdy w dokumencie. Akt oskarżenia został przesłany do sądu.

Oficer amerykańskich służb wielokrotnie współpracujący z BOR przy wizytach amerykańskich prezydentów i innych urzędników państwowych w Polsce i wspomagający organizację wizyt polskich przywódców w Stanach mówi o katastrofie smoleńskiej: Pracowałem wielokrotnie ze służbami rosyjskimi i wiem, że bardzo ciężko się z nimi negocjuje. Z drugiej strony wiem, że z wejściem na lotnisko wojskowe na terenie Stanów mają kłopot nawet służby federalne - tłumaczy oficer amerykańskich służb. Przyznaje, że nie dziwi go, że Rosjanie nie pozwolili BOR-owi wejść na lotnisko w Smoleńsku.

- Dziwię się, że oficerowi służb państwowych zostały postawione kryminalne zarzuty. W Stanach to nie do pomyślenia. Słyszała pani, żeby jakieś kryminalne zarzuty zostały postawione po zamachu i śmierci Kennedy'ego albo po zamachu na prezydenta Reagana, żeby ktoś z Secret Service albo innych służb został oskarżony? W takich sytuacjach nie szuka się na siłę winnych, tylko próbuje się naprawiać popełnione błędy, jeśli były i pracować nad ulepszeniem procedur - mówi.

Oficer amerykańskich służb przyznaje, że jest zszokowany tą sytuacją. - Gen. Bielawny to jeden z najlepiej wyszkolonych oficerów ochrony, jakich znam. Profesjonalista w każdym calu. Poza tym mam wrażenie, nie, jestem pewien, że ten facet to państwowiec, patriota, który pracował nie tylko po to, by piąć się po szczeblach kariery, ale żeby służyć krajowi - podkreśla.

W jego przekonaniu Bielawny nie jest karierowiczem. - To nie jest gość, który przyszedł z czyjegoś nadania. Jego kariera przypomina tę w amerykańskich służbach - tam szefem może zostać tylko ten, kto przeszedł wszystkie szczeble w firmie. To co się stało, to jest zarówno krzywdą dla rodziny Bielawnego, jak i dla formacji BOR - podsumował.

Cały artykuł Magdaleny Rigamonti poświęcony Pawłowi Bielawnemu można znaleźć w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".