Rutkowski: wstydzę się, że mieszkam w Polsce

Rutkowski: wstydzę się, że mieszkam w Polsce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Rutkowski (fot. MIROSLAW PIESLAK / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Te zarzuty są napompowane, przede wszystkim przez prokuraturę w Bytomiu. Licencję detektywa powinna mi być oddana. I to w zębach - stwierdził w rozmowie z Wprost.pl Krzysztof Rutkowski odnosząc się do procesu jaki rozpoczął się 11 września przed warszawskim sądem.
11 września przed warszawskim sądem rejonowym ruszył proces Krzysztofa Rutkowskiego. Katowicka prokuratura zarzuca byłemu detektywowi sześć przestępstw - w tym bezprawne prowadzenie działalności detektywistycznej w latach 2004-2006.

Joanna Apelska, Wprost.pl: Postawiono panu sześć zarzutów...

Krzysztof Rutkowski: Dla mnie te zarzuty są absolutnym paradoksem prawnym. Są one napompowane, przede wszystkim przez prokuraturę w Bytomiu. Sąd w Warszawie dostał bubel prawny.

Ten proces to wynik konfliktu z Mirosławem Cyganem, zastępcą komendanta wojewódzkiego policji w Katowicach. Ten konflikt był skutkiem działalności Dariusza Janasa, byłego rzecznika prasowego Komendy Stołecznej Policji, który przeszedł do firmy Rutkowski. Podejmował on działania mające na celu zatrzymanie pojazdu, którym dysponował bliski współpracownik Cygana. Później Cygan usłyszał kilka zarzutów w związku z tą i kilkoma innymi sprawami. To był przypadek, który zrodził ogromną nienawiść i zawiść policji wobec mnie. 

Znajdując podatny grunt w prokuraturze w Bytomiu doszło do konfliktu prawnego. Prokuratura w związku z tym postawiła mi zarzuty, a to spowodowało odebranie mi licencji detektywa i dobranie pozwolenia na broń.

Te zarzuty to wynik zawiści policji wobec pana?

Zarzuty zostały postawione mi wcześniej. To była tak ogromna paranoja. Zarzuty, które dotyczą ustawy o usługach detektywistycznych nie są na tyle poważne, by dawać komuś zakaz opuszczania kraju. Ja taki zakaz dostałem, mimo iż mam rodzinę za granicą. Do tego pozbawiono mnie możliwości wykonywania zawodu. Później sąd w Bytomiu zdjął te sankcje. Mimo to prokurator był bardzo zawistny w swoim działaniu.  Dziś powiedziałem przed sądem, co będzie, jeśli zostanę uniewinniony. Kto odda mi licencję i pozwolenie na broń?

Jest pan niewinny?

My pomagaliśmy ludziom, którzy nie mieli się do kogo zwrócić. To były ofiary podpaleń, zabójstw, wymuszeń rozbójniczych, haraczy, kradzieży. Myślę, że ta sprawa to duży gol, który prokuratura strzela sama sobie. Wierzę, że sprawiedliwości stanie się zadość. To jest swoiste podziękowanie za 20 lat mojej pracy w Polsce. Może prokuratura próbuje mnie zniechęcić do dalszego pomagania ludziom.

A zniechęca to pana?

Jeśli w tej sprawie ma być przesłuchanych 300 świadków to nie wiem czy dożyję końca procesu. Myślę, że może on potrwać nawet siedem lat. Pozostawiam tę sprawę do oceny sądu. Nie będę korzystał z usług adwokata. Wierzę, że w tym przypadku sąd sprawiedliwie podejmie decyzję. Dziś pani prokurator zadała mi trzy pytania i chyba sama nie wiedziała o, co w tych pytaniach chodzi.

Będzie się pan starał o odzyskanie licencji detektywa?

Ta licencja powinna mi być oddana. I to w zębach. Jeżeli żyjemy w takim państwie, gdzie instytucje powołane do tego, by chronić obywatela nie robią tego, to ludzie wybierają alternatywę – przychodzą do biura Rutkowski.

Mimo konsekwencji, które panu grożą nie zarzuci pan działalności?

Nie. W sądzie podkreśliłem, że to państwo jest naprawdę słabe, a ja wstydzę się, że żyję w Polsce. W swoim życiu miałem parę alternatyw i mogłem z nich skorzystać. Mogłem na przykład zamieszkać w Austrii, gdzie miałem dom i rodzinę. Podziękowaniem za moją pracę jest proces. On będzie kompromitacją polskich organów ścigania.

Ten proces to jakaś prywatna zemsta?

Rutkowski stał się solą w oku polskiej policji i prokuratury – wszystkich tych, których nieróbstwo i nieudolność pokazujemy. Dla mnie totalną kompromitacją państwa demokratycznego jest porównanie jakości pracy prywatnej osoby do pracy policji. Takie sondaże kształtują się mniej więcej tak: 70 proc dla Rutkowskiego, 25 procent dla policji – reszta niezdecydowanych. Te wyniki są miażdżące dla instytucji państwowych.

Widzimy jak wygląda jakość pracy policji. Jest ona dobra tylko przy sprawach, które stają się medialne. Przy sprawach tak zwanego szarego zjadacza chleba, taka osoba dostaje kopa w d*** i won z komisariatu.  Wina nie leży w policji tylko w polityce tego państwa. Państwo jest słabe. Policją rządzi księgowa, a nie osoba, która jest zaangażowana w walkę z przestępczością. Ja nie chcę wchodzić w konflikt z policją, ale on się rodzi sam z siebie.