Prof. Hołówka wyjaśnia, dlaczego politycy są chamami

Prof. Hołówka wyjaśnia, dlaczego politycy są chamami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prof. Jacek Hołówka (fot. Maceij Kaliński/Wprost)
- Żyjemy w kraju, w którym osoby o jakiej takiej ogładzie i wyrobieniu zostały zepchnięte na bok przez spisek dwóch wielkich sił. Jedna wielka siła to są ludzie z natury prymitywni, mający olbrzymią liczbę głosów w wyborach. Druga siłą są politycy. Wyrafinowane złośliwości nie trafiłyby ani do polityka wroga, ani do masowego odbiorcy - w ten sposób filozof i etyk prof. Jacek Hołówka tłumaczy w rozmowie z Piotrem Najsztubem ofensywę chamstwa w polskiej polityce i debacie publicznej.
Piotr Najsztub: Czy chamstwo, prostactwo, wulgarność stały się już pełnoprawnym sposobem przykuwania uwagi opinii publicznej, zaznaczania własnego ja, a nawet metajęzykiem polityków, ludzi mediów?

Prof. Jacek Hołówka: Zaznaczeniem własnego ja na pewno nie, dlatego że gdyby te osoby, które zachowują się arogancko, wyzywająco, napastliwie i ordynarnie, zapytać, czy tak muszą, to powiedzą, że nie. A czy tak traktują swoich przyjaciół? Też nie. Zachowują się ohydnie wtedy, kiedy ludzie na nich patrzą.

Bo w ten sposób zyskują akceptację?

Nie, akceptacja to jest rzecz mało ważna i przez polityków słabo ceniona. To daje im szansę na zrobienie skandalu. I w tej chwili większa część wysiłków polityków zmierza do tego, żeby skutecznie sprowokować swoich przeciwników. Wyprowadzić ich z równowagi, rozwścieczyć. To jest taka dokuczliwość ze szkoły podstawowej: siada się z tyłu za jakimś, pstryka się go w ucho. Jeżeli się wścieknie i łupnie pstrykającego w głowę, to jest z tego skandal i winien jest ten zaczepiony, bo nie potrafił się powstrzymać, stracił nerwy i przesadził w reakcji.

(...)

Zjadliwa dokuczliwość tak, ale wulgaryzm jest jednak abdykacją rozumu i inteligencji.

Tak, ale czego nam, mi brakuje? Gdybyśmy mieli wyrafinowaną wersję prymitywnego myślenia, to nie mielibyśmy tej wulgarnej wersji prymitywnego myślenia. Politycy myślą, że są skazani na prymitywne myślenie i mówienie, bo ich wyborcy są prymitywni. To nieprawda, choć ludzi niewybrednych na świecie jest dość dużo. Po drugie, w polityce bardzo często powinno być wyrażane usprawiedliwione oburzenie. Poparte nieprzyjaznym, nieustępliwym językiem, który może być twardy, ale nie musi być wulgarny. Wobec tego na pewno jest bez sensu żądać od polityków, żeby mówili w sposób parlamentarny. Ale oczekiwalibyśmy, pan i ja, jakiejś finezyjności, budowania złośliwości mniej lub bardziej uchwytnych, właśnie w otoczeniu ostrych i napastliwych słów. A tego nie ma, choć byłoby jeszcze bardziej funkcjonalne niż wulgarność!

Czyżby politycy nie udawali głupich i prymitywnych, tylko…?

Odpowiedź jest prosta. Żyjemy w kraju, w którym osoby o jakiej takiej ogładzie i wyrobieniu zostały zepchnięte na bok przez spisek dwóch wielkich sił. Jedna wielka siła to są ludzie z natury prymitywni, mający olbrzymią liczbę głosów w wyborach. Druga siłą są politycy. Wyrafinowane złośliwości nie trafiłyby ani do polityka wroga, ani do masowego odbiorcy.

Czyli politycy są chamami dla nas, żebyśmy ich dobrze zrozumieli? Poświęcają się.

Raczej żebyśmy wiedzieli, jak oni są odważni, jak nie przebierają w środkach, jakimi są patriotami, jak potrafią się dla kraju narazić. Bo mogą mieć sprawę sądową, mogą być wyrzuceni ze swojego klubu parlamentarnego, a jednak „zrobią to dla nas i się poświęcą, zaryzykują”.

(...)

Chamstwo i wulgaryzmy postępują, rozsiadają się w fotelach władzy, w studiach telewizyjnych… I co dalej?

To się kiedyś wyczerpie, myślę, że trzeba dziesięciu lat. Spowszednieje nam i stanie się nieużyteczne dla polityków i mediów. Dziś jesteśmy przecież zablokowani w układzie politycznym, którego żaden rozsądny człowiek ścierpieć nie chce, wady głównych partii politycznych biją w oczy. Władza stanowi wąską elitę, która czuje się świetnie i nie dba o to, jak się czują inni. Przeklinanie nadaje im takiego koloru: jestem taki prosty i taki niewybredny, jak wy tutaj wszyscy! Zarabiam więcej? Gdzie tam! Klnę jak szewc, więc nie mogę mieć znacznych pieniędzy, należę do klasy robotniczej. Polska specyfika polega na tym, że ludzie z establishmentu udają, że nie są z establishmentu.

Cały wywiad Piotra Najsztuba z prof. Jac kiem Hołówką można przeczytać w nowym numerze "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .