Dziecko w mediach sprzedam

Dziecko w mediach sprzedam

Dodano:   /  Zmieniono: 
Państwo Witkowscy z synem (fot. JAN KUCHARZYK/DDTVN/EAST NEWS)
Niektórzy rodzice zrobią wszystko, by ich pociecha brylowała w mediach. Nawet jeśli kilkuletni chłopiec ma rapować o dziwkach, a mała dziewczynka przerobiona na ociekającą seksem księżniczkę – prężyć się na scenie.

Słońce się odbija od mojego łańcucha, każda dziwka do niego wzrok przykuwa”, „kodeina płynie mi w żyłach”, „ziomuś, patrz, jak koszę forsę, ciągle miesiąc za miesiącem”, „nawet gdy spowolniony jestem, mogę cię rozjebać jednym gestem”, „lepiej nie podskakuj, bo dostaniesz kulkę i nie będzie już kozaków”. Oto słowa utworów wykonywanych przez dziewięcioletniego rapera Green Grenade. – Ile rozumiesz z tego, co śpiewasz? – pyta Jolanta Pieńkowska Xaviera Witkowskiego. – Wszystko – odpowiada chłopiec wystylizowany na gangstera, z łańcuchem na szyi. – Czy wiesz, co to znaczy, że kodeina płynie w twoich żyłach? – docieka prowadząca. – Trzeba czasami zrymować. Jak nie ma się rymu, trzeba byle co dopisać – odpowiada bez emocji chłopiec. – Wiesz, co to jest kodeina? – drąży Pieńkowska. – Yhy. Narkotyk – stwierdza dziewięcioletni raper.


Występ dziewięciolatka w programie „Dzień Dobry TVN” wywołał ogólnonarodową dyskusję o tym, jak daleko w sprzedawaniu prywatności swoich dzieci mogą się posunąć rodzice. Psychologowie z trwogą obserwują, jak żądni sławy i pieniędzy rodzice za wszelką cenę próbują sprzedać swoje dzieci w mediach. I instrumentalnie wykorzystywać najmłodszych do zaspokajania swoich potrzeb. Prof. Irena Pospiszyl, psycholożka i pedagożka, ocenia, że wystawianie kilkuletnich dzieci na pastwę show-biznesu to dawanie im od małego sygnału, że mogą być instrumentem do tego, by innym było przyjemnie – mówi. Podkreśla, że dziecko tego nie potrzebuje. – Dziecko pragnie być kochane przez rodziców i akceptowane przez kolegów. Nie ma natomiast naturalnej potrzeby sławy, bycia gwiazdą – zaznacza. 


Na Zachodzie problem dostrzeżono już dawno. Np. we Francji zabroniono organizowania wyborów „Mini Miss”. W 2013 r. wyższa izba francuskiego parlamentu przegłosowała ustawę, która wprowadza zakaz organizowania takich konkursów dla dzieci poniżej 16. roku życia. Psychologowie uznali, że prowadzą one do hiperseksualizacji, czyli wartościowania dzieci przez pryzmat ich atrakcyjności seksualnej. Nad Wisłą w tej sferze panuje wolnoamerykanka. Praktycznie w każdym programie typu talent show pojawiają się kilkulatki albo w najlepszym razie nastolatki śpiewające o zdradach, kochankach i straconej miłości. 


– Dzieci są traktowane przedmiotowo, jak maskotki. Publiczność uwielbia ckliwe historie o tym, jak mała dziewczynka wchodzi na scenę i głosem skowronka rozczula uodpornione przecież na takie chwyty jury – mówi osoba z produkcji popularnego telewizyjnego show. To dlatego w ostatnich latach tak dobrze w mediach sprzedała się historia Klaudii Kulawik, finalistki pierwszej edycji „Mam talent!”. Sześć lat temu dziewczynka w czerwonej sukience w kratę ozdobionej białym kołnierzykiem ku uciesze rodziny wyśpiewała „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena. Dzięki temu zgarnęła 100 tys. zł. Niedawno media żyły też historią Santiago Gila, 11-latka z romskiej rodziny, który zdobył sławę, prezentując na scenie własny taneczny styl (mieszankę breakdance i poppingu). Ostatnio plotkarska prasa żyje jego chorobą, z którą dzieciak dzielnie walczy.


Najnowszy numer "Wprost" jest  dostępny w formie e-wydania   .    
Najnowszy "Wprost" jest   także   dostępny na Facebooku   .    
"Wprost" jest dostępny również   w wersji do słuchani a