W nadchodzących miesiącach NATO ma przyspieszyć wysiłki mające na celu zgromadzenia sprzętu wzdłuż wschodniej flanki Sojuszu. Wysłanie dziesiątek tysięcy żołnierzy mają powstrzymać Rosją przed ewentualnym rozszerzeniem wojny poza Ukrainę – informuje „Politico”.
Media: NATO rozważa wysłanie 300 tys. żołnierzy na granice z Rosją
Jednak obawa o ruch wojsk Władimira Putina nie jest jedyną. Publikacja zwraca uwagę, że nie wszyscy członkowie NATO mogą spełnić swoje obietnice wniesienia wkładu w nowe plany sojuszu. Kraje już teraz martwią się o własne zapasy amunicji, a Ukraina pilnie potrzebuje więcej pocisków.
– Jeśli nie ma kogoś, kto organizuje potluck (wspólne spotkanie, w którym każdy gość przynosi przygotowane przez siebie dane – red.) i mówi wszystkim, co mają przynieść, wtedy każdy przynosi chipsy, ponieważ są tanie i łatwe do zdobycia — mówi James J. Townsend Jr., były zastępca sekretarza obrony USA ds. polityki NATO. Jego zdaniem „narody wolą raczej przynosić chipsy”.
Wojna w Ukrainie. Co planuje NATO?
To porównanie mówi wiele o wyzwaniu, jakie stoi przed NATO. Podczas gdy Stany Zjednoczone i UE planują pozyskać więcej broni od zaraz, proces uzupełniania zapasów zajmie jeszcze trochę czasu. „Politico” zwraca uwagę, że w razie wejścia takich planów NATO w życie istnieje kilka poziomów gotowości.
Pierwszy z nich może obejmować ok. 100 tys. żołnierzy przygotowanych do przemieszczenia się w ciągu 10 dni. – Mogliby to być wojskowi z Polski, Norwegii, Estonii, Łotwy i Litwy – powiedział Heinrich Brauß, były asystent sekretarza generalnego NATO ds. polityki obronnej. Drugi poziom objąłby żołnierzy z krajów takich jak Niemcy. Oni trafiliby na wschodnią flankę w ciągu 10-30 dni.
Czytaj też:
Nieoficjalnie: pierwszy taki atak od początku wojny. Sukces Ukraińców 100 km za linią frontuCzytaj też:
ONZ nie ma wątpliwości ws. działań Rosji. „To były ataki terrorystyczne”