Zdarzenie drogowe o wstrząsającym przebiegu miało miejsce w połowie października ubiegłego roku. W pojeździe – oprócz dzieci i kierowcy – była także opiekunka. Prok. Liliana Łukasiewicz – rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy – podaje, cytowana przez „Gazetę Wyborczą”, że feralnego dnia „pięcioro małoletnich doznało obrażeń ciała w postaci stłuczeń i siniaków klatki piersiowej, kolan, brzucha, kręgosłupa, głowy i ramion”. To jednak nie wszystko, bo zdarzenie to także straty materialne – oszacowano je na kwotę blisko 120 tysięcy złotych (zniszczeniu uległa ściana budynku, ogrodzenie i między innymi pojazdy, które były zaparkowane na posesji).
Redakcja dziennika pisze, że kierowca miał przez całą drogę przekraczać dozwoloną prędkość. Podobno w trakcie ekstremalnej jazdy nie reagował na błagania dzieci i opiekunki, które chciały, by zatrzymał autobus szkolny.
Wypadek w Górze. 29-latek wiózł dzieci. Miał „mówić do siebie”
Przedstawicielka legnickich śledczych mówi, że mężczyzna miał „prowadzić autobus jedną ręką, słuchając kazania i mówiąc do siebie”. Jadąc ulicą przejeżdżał przez tak zwanych leżących policjantów (progi zwalniające) bez hamowania. Miał także staranować dwa znaki drogowe – jeden wybił przednią szybę w pojeździe. Autobsem miał także uszkodzić mijające go samochody osobowe. Potem najechał na próg zwalniający, skręcił i wbił się pojazdem w bramę wjazdową i zaparkowane tam kolejne auta.
Co wiadomo o kierowcy? To młody mężczyzna, 29-letni, którego zatrzymano i tymczasowo aresztowano. W trakcie wypadku nie znajdował się pod wpływem alkoholu. Nie był wtedy także pod wpływem innego rodzaju substancji, które wpływają na świadomość.
Prok. Łukasiewicz wskazuje, że na początku przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Poinformował też, że stosuje środki odurzające. Wskazał, że na jego niebezpieczne zachowanie wpływ miała „siła wyższa”. To ona miała mu nakazywać, by „zachował się w ten sposób”. Nic dziwnego, że prokuratura zaczęła zastanawiać się, czy 29-latek jest osobą poczytalną. Został poddany badaniom psychiatrycznym. Biegli nie mogli jednak wydać opinii po jednorazowej analizie. Śledczy zawnioskowali o obserwację, która trwała do końca marca.
Dolny Śląsk. Istnieje szansa na nadzywczajne złagodzenie kary w przypadku 29-latka
Co udało się ustalić ws. stanu młodego mężczyzny? 29-latek „zarzuconego mu czynu dopuścił się, mając w stopniu znacznym ograniczoną zdolność rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem” – mówi przedstawicielka prokuratury okręgowej. Jak tłumaczy rzeczniczka, jego zachowanie „było spowodowane uzależnieniem mieszanym od kilku substancji psychoaktywnych, w tym marihuany i amfetaminy, a także mieszanymi zaburzeniami osobowości, spowodowanymi m.in. trudną sytuacją życiową”. Kierowcę podejrzanego o spowodowanie wypadku czeka odwyk.
Śledczy zarzucają 29-latkowi umyślnie doprowadził do katastrofy komunikacyjnej, narażając życie i zdrowie ponad 30 osób (oprócz dzieci i opiekunki chodzi tu także o kierowców pojazdów – pozostałych uczestników ruchu drogowego – i mieszkańców nieruchomości, na której zakończył się rajd przez miejscowość na Dolnym Śląsku).
„GW” przypomina, że akt oskarżenia w tej sprawie skierowano do Sądu Rejonowego w Głogowie. Podejrzanemu grozi nawet 10 lat więzienia. Istnieje prawdopodobieństwo, że wymiar sprawiedliwości podejmie decyzję o nadzwyczajnym złagodzeniu kary.
Czytaj też:
Złe wieści dla kierowców. Zapłacą nawet 1000 zł więcejCzytaj też:
Nagrania z ukrytej kamery pogrążyły opiekunkę ze żłobka. Prokuratura stawia zarzuty
a