Po co miastu logo ?

Po co miastu logo ?

Dodano:   /  Zmieniono: 
No i się Białystok dorobił: najpierw rozsławił go Kononowicz, a teraz ma wspaniałe logo kojarzące się ze Nowym Jorkiem i liberalizmem jego światłych mieszkańców.
Miasto doskonale wpasowało się przy tym w trendy krajowe: ciężkie pieniądze w zamian za żenujące projekty zapłaciły już m.in. Szczecin, Lublin i Warszawa.

Największym problemem wszystkich logo jest to, że mają być prostymi znakami zapadającymi w pamięć i budzącymi podświadome skojarzenia zarówno nawet u najgłupszego odbiorcy. Obecnie logo chce mieć każdy: od miast takich jak Białystok po korporację zrzeszającą babcie klozetowe.

Dziś "wpadający w oko" znaczek może zaprojektować każdy, kto ma jaką taką smykałkę do komputerów i programów graficznych. Zleceń miast nie przyjmują jednak mieszkający w ich granicach artyści. Przyjmują je profesjonalne firmy, które biorą olbrzymie pieniądze. Logo Warszawy – syrenka przezwana przez warszawiaków rozczochrańcem i szybko zapomniana – kosztowało około 200 tys. złotych. Lublin zapłacił już tylko 50 tys., ale to i tak sporo za nieczytelny bohomaz. Najwięcej wysupłał Szczecin – prawie pół miliona. W zamian jego nazwa została zapisana za pomocą znaków fonetycznych i do tego z błędem. Warto wspomnieć, że zapisana w ten sposób nazwa kojarzy się ze słowem Stettin a nie Szczecin. Logotypy rzadko podobały się mieszańcom. Peany na ich cześć wyśpiewywali jedynie twórcy i... radni, którzy projekty zatwierdzali.

W Białymstoku wyszło podobnie. Cała kampania promocyjna kosztowała wraz z logo 2,7 miliona złotych, a białostockie słoneczko przypomina tęczowe logo organizacji z Nowego Jorku skupiającej „kochających inaczej". Trudno powiedzieć, czy pracownicy firmy Eskadra świadomie posłużyli się plagiatem. Sprawa nie jest tutaj aż tak ewidentna jak w przypadku serialu „Na Wspólnej", którego tytułowa plansza jest idealnym odwzorowaniem logo węgierskich prezerwatyw. Faktem jest jednak, że Eskadra nie wpadła na nic nadzwyczajnego czy wyjątkowego.

Nie rozumiem jednego. Po co Białystok i inne polskie miasta w ogóle zdecydowały się na kupowanie dla siebie promocyjnego logo? Przecież każde z nich posiada takowe od setek lat, i to całkiem ładnie zaprojektowane. Chodzi tu naturalnie o ewoluujące latami i będące odzwierciedleniem historii i geografii miasta miejskie herby. Łączą w sobie wszystko co trzeba: żywą kolorystykę i jasny przekaz, a do tego nawiązują do tradycji.