Zakonnik przyznał się do kradzieży. Tłumaczył, że działał ze szlachetnych pobudek. Jego zdaniem te przedmioty nieprzydatnie leżały w klasztorze, a za uzyskane z ich sprzedaży pieniądze mógł pomóc potrzebującym. Tę wersję częściowo potwierdzono. Śledczy dotarli do osób, które miały problemy, głównie zdrowotne, i zeznały, że otrzymały od zakonnika pieniądze w kwocie od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Oskarżonemu grozi kara do dziesięciu lat więzienia.
Sprawa wyszła na jaw jesienią 2010 roku. Policja poinformowała wówczas, że zakonnicy powiadomili funkcjonariuszy z Pińczowa o kradzieży pięciu obrazów przedstawiających treści religijne. Wszystkie wpisane były do rejestru zabytków i pochodziły z przełomu XVII i XVIII wieku. Podejrzenia padły na jednego z zakonników, który w ostatnim czasie wysłał kilka paczek o większych rozmiarach.
zew, PAP