Śląsk Wrocław oddala się od awansu

Śląsk Wrocław oddala się od awansu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Śląsk Wrocław przegrał z rumuńskim Rapidem Bukareszt 1:3 (1:2) w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Europejskiej. Rewanż za tydzień w Timisoarze. Lepszy z tej awansuje do fazy grupowej tych rozgrywek.

Do czwartkowego spotkania wrocławski zespół przystąpił bez zawieszonego za kartki Bośniaka Amira Spahica. Jego miejsce w linii obrony zajął Tadeusz Socha. Do składu powrócił natomiast Sebastian Dudek, którego zabrakło w  ostatnim spotkaniu ligowym z Ruchem Chorzów (1:0). Rapid wystąpił w  najsilniejszym składzie.

Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy już w piątej minucie bliscy byli zdobycia bramki. Sebastian Mila podał do wychodzącego na czystą pozycję Cristiana Omara Diaza, ale Argentyńczyk mając przed sobą tylko bramkarza trafił w boczną siatkę. Dziesięć minut później było jednak 1:0 dla Śląska. Sebastian Dudek został sfaulowany 25 metrów od bramki Rapidu, do piłki podszedł Mila i precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku dał zespołowi prowadzenie.

Strata bramki zmobilizowała gości do ataku. Najpierw na bramkę Mariana Kelemena minimalnie niecelnie uderzał Brazylijczyk Cassio. W 24. minucie po zamieszaniu w polu karnym Śląska piłka trafiła na 18. metr do  Nicolae Grigore, który mocnym strzałem doprowadził do wyrównania. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do  siatki.

Od tego momentu gospodarze zaczęli popełniać coraz więcej błędów, a rywale przejęli inicjatywę i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 34. minucie Mihai Roman wykorzystał dokładne podanie Vladimira Bozovica i bez większych problemów pokonał rozpaczliwie interweniującego Kelemena.

Po zmianie stron gospodarze próbowali atakować, ale w  decydujących momentach brakowało im dokładności. Cofnięty na własną połowę Rapid swoich szans szukał w kontratakach. Po jednym z nich w 76. minucie meczu bliski zdobycia gola był Romero Surdu, ale Kelemen zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Chwilę później podopieczni trenera Oresta Lenczyka nie mieli już tyle szczęścia. Po strzale Daniela Pancu bramkarz Śląska zdołał instynktownie odbić piłkę, ale przy dobitce Iuliana Apostola był już bezradny.

W końcówce tempo meczu spadło. Śląsk nie miał pomysłu na konstruowanie akcji, a zadowoleni z prowadzenia goście spokojnie się bronili i  ostatecznie wynik spotkania nie uległ już zmiany.

pap, ps