Sprawiedliwa porażka

Sprawiedliwa porażka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wczorajszy wyrok sądu w Szczytnie, nakazujący opuszczenie domu i ziemi należącej do obywatelki Niemiec, Agnes Trawny, jest zwycięstwem prawa - i porażką, kolejną porażką państwa polskiego. Nie, wyrok jest sprawiedliwy, ale po raz kolejny, w ciągu kilku lat pokazuje, że państwo nie spełnia wymogów prawa - zarówno prawa własności, w tym wypadku p. Trawny, jak i prawa rodzin Moskalików i Głowackich do uzyskania rekompensaty za błędy administracji państwa. I nie ma tu nic do tego, że prawo zostało złamane w czasach PRL - państwo ma obowiązek naprawienia krzywd swoich obywateli.
Trawny stała się właścicielką ziemi i domu w roku 1970, w roku 1977 opuściła Polskę, a jej ojcowizna została przejęta przez Skarb Państwa. Tylko że przeprowadzono to decyzją administracyjną, nie notarialną, co uniemożliwiło dokonanie wpisu w księgach wieczystych. Zrobiono w ten sposób precedens, który umożliwił dochodzenie swojego prawa własności przez Trawny. Ostateczną decyzją Sądu Najwyższego Trawny w roku 2005 odzyskała nieruchomość i ziemię, będące - uwaga- cały czas w dyspozycji Skarbu Państwa. Już sam czas oczekiwania (3 lata) na eksmisję lokatorów (ustawa o ochronie praw lokatorów) był skandalem. Prawo polskie, po prawomocnym wyroku nie pozwoliło na dysponowanie własnością!

Ale jeszcze większym skandalem jest to, że wyrok sądu w Szczytnie nakazuje eksmisję rodzin Moskalików i Głowackich (w sumie 12 osób), bez prawa przyznania lokali socjalnych. Sąd uznał, że gmina nie ma takiego obowiązku. Teoretycznie rodziny mogą zwrócić się do Skarbu Państwa o odszkodowanie. Tylko, że to jest znów wieloinstancyjna procedura sądowa.

Pytań w tej sprawie jest wiele, poczynając od tych, co władze gminy Jedwabno zrobiły w tej sprawie dla swoich mieszkańców, z jakimi roszczeniami i wnioskami skierowały się do państwa (a powinny to zrobić już w roku 2005 r.), ale najważniejsze jest to, co zrobili w tej sprawie politycy - ci z czasów rządów PiS, i obecni - z Platformy Obywatelskiej. No i wiadomo - nie zrobili nic...

Jarosław Kaczyński gościł w Nartach. Obiecał pomoc. I pomógł: wysłał list do Donalda Tuska, aby rząd kupił dom eksmitowanym rodzinom...

Państwo polskie nie potrafi sobie poradzić z interesami polskich obywateli - zarówno obecnych, jak i byłych. Bo Agnes Trawny jest reprezentantką tej części polskich obywateli, Mazurów, którzy wyjechali z Polski nie dlatego, że bardzo chcieli, ale dlatego, że traktowano ich jak obcych. To trudny, bolesny temat. Spraw takich, jak w przypadku Agnes Trawny toczy się już ok. 200. Ale państwo nie potrafi również dać sobie rady z odpowiedzialnością za losy obywateli, którzy zasiedlili domy i majątki emigrantów w dobrej woli. Co z nimi?

W cieniu spraw majątkowych polskich przesiedleńców do Niemiec jest inna sprawa, która nie jest do końca załatwiona - i pewnie długo nie będzie.

Rząd polski nie jest  rozliczony z setkami tysięcy tych, którzy zostawili majątki za naszą wschodnią granicą. Kiedy lwowiacy, wilniacy, nie tylko chłopi, którzy otrzymali rekompensaty na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych, dostaną należne im pieniądze?

W latach 1945 – 48 do polski przesiedlono około, 1,5 miliona ludzi, z czego około 950 tysięcy osiedliło się na Zachodzie Polski. A reszta? Czy polski rząd stać i potrafi podjąć się tego trudnego tematu, ostatecznie, jakim jest zadośćuczynienie Polakom zza Buga?

Według ocen fachowców, około dwieście tysięcy osób ma prawo, mimo negatywnych wyroków sądów, do otrzymania odszkodowań za majątek utracony w wyniku zmiany granic w 1944 r.. Daje to kwotę około 10 mld złotych.


Rząd polski odmawia przesiedleńcom zza wschodniej granicy prawa do rekompensat za utracony majątek, pomimo, że Polska jest do tego zobowiązaniu traktatem poczdamskim i umowami z Rosją Sowiecką.


Czy rząd Donalda Tuska będzie potrafił zająć się tym trudnymi sprawami? Wątpię...