Niespodziewany gość na konferencji PiS. Za politykami pojawił się papierowy Janusz Kowalski

Niespodziewany gość na konferencji PiS. Za politykami pojawił się papierowy Janusz Kowalski

Politycy Prawa i Sprawiedliwości na konferencji prasowej
Politycy Prawa i Sprawiedliwości na konferencji prasowej Źródło:Facebook / Prawo i Sprawiedliwość
Za plecami polityków Zjednoczonej Prawicy, jak sami mówili, stali papierowi oszuści. Wśród nich znaleźli się Janusz Kowalski i Małgorzata Sadurska.

W piątek rano Prawo i Sprawiedliwość, wraz z przyjaciółmi ze Zjednoczonej Prawicy, rozpoczęli nową akcję – „Drużynę afer Tuska”. Politycy chcieli tym odpowiedzieć na pojawiające się w całej Polsce papierowe sylwetki osób związanych z obozem władzy – akcji Platformy Obywatelskiej „Aleja milionerów”.

Niespodziewani goście na konferencji PiS

Za plecami Rafała Bochenka, Jana Kanthaka i Daniela Milewskiego zobaczyć można było m.in. Sławomira Neumanna, Włodzimierza Karpińskiego, Sławomira Nowaka i… Janusza Kowalskiego.

– Tych osób jest na pęczki. Nie zdążymy wydrukować jednej makiety, a już powstaje kolejny temat, który nadaje się na tego typu konferencję – stwierdził w wystąpieniu Milewski.

Na szczęście dla polityka nie było potrzeby drukowania kolejnych makiet, aby przybyło ich za plecami działaczy PiS-u. W międzyczasie ktoś dostawił tam kojarzone już z akcji PO papierowe sylwetki byłej Szefowej Kancelarii Prezydenta RP, a aktualnej członkini zarządu PZU, Małgorzaty Sadurskiej i wiceministra rolnictwa i rozwoju wsi Janusza Kowalskiego. Obie postaci trzymały w rękach teczki ze swoimi zarobkami.

Dla rzecznika PiS-u zarobki władz spółek państwowych są dobrym wyznacznikiem

O niespodziewanych kartonowych gości zapytany został rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek.

– To są osoby, które zostały dołożone dzisiaj przez działaczy Platformy Obywatelskiej, ale myślę, że to jest ich wielki wyrzut sumienia. W czasach, kiedy Platforma Obywatelska rządziła spółki skarbu państwa były notorycznie drenowane, pieniądze były z nich wyprowadzane, odnotowywały bardzo często straty – stwierdził Bochenek.

Zdaniem rzecznika milionowe sumy, które pojawiają się na teczkach z zarobkami postaci są bardzo dobrą informacją. Wskazują na rozwój spółek skarbu państwa, a pensje są tego rozwoju ekwiwalentem.

– Dobrze, że postawiliście państwo tutaj te figury, ponieważ to pokazuje wielkie dysproporcje pomiędzy tym jak dzisiaj zarabiają prezesi, a jak było to jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy rządziła Platforma i w jak złej kondycji były spółki skarbu państwa – zwrócił się do działaczy PO Bochenek.

Astronomiczne zarobki w spółkach skarbu państwa

W zeszłym roku Małgorzata Sadurska jako członkini zarządu PZU zarobiła ponad dwa miliony złotych. Niemal tyle samo w PZU zarobił Ernest Bejda, który przez lata był bliskim współpracownikiem Mariusza Kamińskiego. Nieco mniejszą kwotę, milion złotych, zarobił były szef gabinetu politycznego Jarosława Kaczyńskiego Adam Lipiński. O aktualnym wiceprezesie Narodowego Banku Polskiego mówi się, że jest jednym z najbliższych ludzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

Czytaj też:
Afera z czajnikami w Bydgoszczy. Interweniował komendant
Czytaj też:
Z kasy parafialnej zniknęło milion złotych. Ksiądz został aresztowany