Wałęsa: musiałbym dostać pomylenia zmysłów żeby głosować na Kaczyńskiego

Wałęsa: musiałbym dostać pomylenia zmysłów żeby głosować na Kaczyńskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Lech Wałęsa nie odda swojego głosu w wyborach prezydenckich na Jarosława Kaczyńskiego. Nie podoba mu się też sytuacja, w której z PO pochodziłby zarówno prezydent jak i premier
- Tu trzeba ludzi kompromisu, tu trzeba ludzi dialogu, obliczalnych, przewidywalnych, bo takie są czasy, są czasy rewolucyjne, gdyby była rewolucja no to może i Kaczyński gdzieś tam na flance by się przydał - mówi były prezydent. Dla niego postępowanie Kaczyńskiego to tylko "machanie szabelką", a nie realna polityka.

Wałęsa chciałby jednak zobaczyć jak będzie wyglądać rządzenie PO, jeżeli wygra Komorowski. Kiedy rządził Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller, zdaniem byłego prezydenta, nie udało się zorganizować monopolu władzy. - Nie było zgody, nie układało się to w jakiś monopol - mówi.

Byłego prezydenta niepokoi to, co dzieje się w Radiu Maryja w trakcie kampanii prezydenckiej. - po kampanii trzeba będzie się zwrócić, by prokuratura przejrzała, jaki, co tam się wyprawia w tej rozgłośni. Przecież takie oskarżenie rządu, premiera o zdradę, o nieprawdopodobne rzeczy, kto ma prawo w taki sposób postępować i dlatego prokuratorzy, no weźcie się za to - nawołuje.

Polityk wypowiada się również na temat katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem nie udałoby się przejąć śledztwa od Rosjan. - Po pierwsze nie byliśmy w stanie lepiej i mądrzej tego zrobić, nie byliśmy po prostu w stanie, a jeszcze po stosunkach ułożonych przez Kaczyńskich z Rosją, no przecież nic byśmy nie załatwili, same utrudnienia, same formalności - tłumaczy. Uważa również, że Donald Tusk postępował słusznie bezpośrednio po wypadku.

PP / PAP