Wcześniej agencja BNS podała, powołując się na przedstawicieli dwóch litewskich instytucji, że Czechy znalazły się wśród krajów, które przekazały władzom w Mińsku dane o kontach białoruskiego obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego. - Oczywiście, znamy to doniesienie i rozpoczęliśmy sprawdzanie, czy jest prawdziwe. Po konsultacjach we wszystkich możliwych instytucjach nie znaleźliśmy żadnego dowodu, który by potwierdził, że Republika Czeska przekazała reżimowi białoruskiemu jakiekolwiek dane o białoruskiej opozycji i jej rachunkach bankowych" - skomentował te rewelacje przedstawiciel MSZ Jaroslav Kurfurst.
Podobnie zareagowało czeskie Ministerstwo Sprawiedliwości. - Ministerstwo Sprawiedliwości nie odnotowało żadnego dokumentu tego rodzaju przeznaczonego dla Białorusi, toteż można powiedzieć, że resort nie udzielił Mińskowi pomocy prawnej w tej sprawie i nie był proszony o taką pomoc - zapewniła rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Tereza Paleczkova.
Szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Aleś Bialacki został aresztowany w ubiegłym tygodniu pod zarzutem ukrywania dochodów. Nastąpiło to po przekazaniu władzom białoruskim danych o jego koncie na Litwie przez Ministerstwo Sprawiedliwości w Wilnie. 11 sierpnia okazało się, że informacje o finansach Bialackiego przekazała Białorusi również Polska.
PAP, arb