Trzech birmańskich uchodźców zaatakowało ambasadę Birmy (oficjalnie Myanmar) w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Była to prawdopodobnie zemsta na urzędnikach ambasady.
Napastnicy podpalili ambasadę - niewielki dwupiętrowy budynek w dzielnicy dyplomatycznej - obrzucając ją koktajlami Mołotowa. Budynek częściowo spłonął. Przynajmniej jeden z dyplomatów odniósł obrażenia.
Wszyscy trzej napastnicy zostali zatrzymani przez policję.
Policja twierdzi, że ataku dokonali muzułmańscy uchodźcy z Birmy, którzy skarżą się na prześladowania ze strony rządzącego tym krajem, zdominowanym przez buddystów, wojskowego reżimu. Liczbę takich uchodźców w relatywnie zamożnej Malezji szacuje się na dziesiątki tysięcy. Część z nich domaga się azylu; inni przybywają w poszukiwaniu pracy.
Z doniesień agencyjnych wynika, że atak był poprzedzony sprzeczką paru mężczyzn, którzy przyszli jako interesanci, z urzędnikami ambasady.
30 marca zaatakowana została ambasada Australii w Kuala Lumpur. Straty były wówczas niewielkie, a rannych nie było. Oba wydarzenia nie wydają się być jednak ze sobą powiązane.
em, pap