Rewolucja w przedszkolach? MEN rozważa poważne zmiany. „Szkodliwy dla dzieci dokument”

Rewolucja w przedszkolach? MEN rozważa poważne zmiany. „Szkodliwy dla dzieci dokument”

Dodano: 
Barbara Nowacka
Barbara Nowacka Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Fala krytyki płynie na nowy projekt podstaw programowych dla przedszkoli. „W obecnej formie jest to szkodliwy dla dzieci dokument, który nie powinien ujrzeć światła dziennego” – czytamy w dokumencie, który trafił do Barbary Nowackiej. Autorzy projektu nie zgadzają się z krytyką.

Jak podaje gazetaprawna.pl, główne punkty sporne w projekcie nowych podstaw programowych dla przedszkoli, które zostały opracowane przez zespół ekspertów IBE, stanowią kwestie dotyczące: nauki pisania, korzystania z elektroniki i aktywności na świeżym powietrzu. Wspomniana redakcja dotarła do jednego z pism, które trafiły do Barbary Nowackiej i Katarzyny Lubnauer.

Pismo na biurku Nowackiej. „To szkodliwy dla dzieci dokument”

„Przedszkole to miejsce, gdzie dziecko po raz pierwszy staje się uczniem życia – wśród bajek, piosenek i wspólnego śmiechu. Przedszkole to nie jest mała szkoła, dlatego z całą stanowczością sprzeciwiamy się projektowi podstawy programowej wychowania przedszkolnego” – czytamy. „W obecnej formie jest to szkodliwy dla dzieci dokument, który nie powinien ujrzeć światła dziennego” – podano dalej. Pismo zostało podpisane przez oświatowych ekspertów, przedstawicieli organizacji pozarządowych, a także prawników.

Głosy sprzeciwu wywołuje kierunek zmian proponowanych przez zespół IBE dotyczący nauki pisania. – Dzieci powinny wycinać, lepić z masy solnej, rozwijać motorykę małą i dużą, a nie być sadzane przy stolikach do wypełniania kolejnych kart pracy, które wydawnictwa sprzedają z zyskiem – mówi w rozmowie z portalem gazetaprawna.pl dr Karol Dudek-Różycki, nauczyciel i przewodniczący Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych (PSNPP), jeden z sygnatariuszy listu do MEN. W jego opinii w projekcie powinien pojawić się zapis dotyczący całkowitego zakazu korzystania z ekranów w przedszkolach.

Zmiany mają pojawić się także w zapisach dotyczących aktywności na świeżym powietrzu. Obecnie zaleca się, aby zapewniać dzieciom taką możliwość codziennie, a w nowym projekcie pojawia się wzmianka – „przynajmniej raz w tygodniu”. – To zagraża nie tylko fizycznemu, ale i psychicznemu rozwojowi najmłodszych – komentuje dr Dudek-Różycki.

Rewolucja w przedszkolu? Autorzy nowego projektu reagują na krytykę

Autorzy projektu nie zgadzają się z płynącą krytyką. – Nieuprawnione jest ocenianie zapisów dokumentu w oderwaniu od ich kontekstu i bez odniesienia do całościowego obrazu dziecka w wieku przedszkolnym. Dokument ten należy interpretować przez pryzmat jego rzeczywistych potrzeb: swobodnej zabawy, aktywności fizycznej, eksploracji i codziennego kontaktu z otoczeniem – mówi w rozmowie z DGP Agnieszka Kuźba, nauczycielka przedszkola z ponad 30-letnim stażem, współautorka projektu.

– Spontaniczne kreślenie znaków graficznych jest naturalnym etapem – dziecko może odwzorowywać litery czy symbole, ale to jeszcze nie nauka pisania. Podstawa nie narzuca formy tych znaków, lecz wspiera rozwój ekspresji graficznej zgodnie z możliwościami dziecka – podkreśla.

Jednocześnie zaznacza, że projekt nie ogranicza aktywności dzieci na powietrzu, a jego celem jest uwzględnienie m.in. problemów z infrastrukturą i warunkami lokalowymi placówek. – Zapis „co najmniej raz w tygodniu” to pewna próba urealnienia formalnych wymagań – komentuje.

Agnieszka Kuźba zwraca także uwagę na sposób używania urządzeń cyfrowych. Jak podkreśla, celowe i okazjonalne korzystanie np. z mikroskopu, aparatu czy odtwarzacza nie powoduje uzależnienia i nie wpływa negatywnie na rozwój. – Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy urządzenia cyfrowe zastępują bezpośrednie działanie, relacje i kontakt z przyrodą – podsumowuje.

Czytaj też:
Posypały się gromy na MEN. Nowacka ma plan B. „To poważne zagrożenie”
Czytaj też:
Ferie zimowe w innym trybie. Nowe wieści dla uczniów. Jest pierwsza prognoza

Źródło: WPROST.pl / gazetaprawna.pl