Chodzi o artykuły prasowe, które ukazały się w "Gazecie Olsztyńskiej" w czasie kampanii do parlamentu. Jak podaje portal tvp.info, teksty nie były oznaczone jako materiały wyborcze. Zawiadomienie w tej sprawie złożono jeszcze w październiku 2015 roku, ale nie wszczęto śledztwa. Kilka dni temu olsztyński Sąd Rejonowy uznał, że decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa była przedwczesna. Prokuratura będzie musiała sprawdzić ponad 40 artykułów, w których pojawiają się nazwiska ówczesnych kandydatów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego na posłów i senatorów z Warmii i Mazur.
Śledztwo ma być prowadzone w kierunku art.506 par.5 kodeksu wyborczego, który mówi o wydawaniu pieniędzy na kampanię wyborczą z naruszeniem limitów. Grozi za to grzywna od 1 tys zł do 100 tys. zł.
Konsekwencje dla PO i PSL mogą być jednak poważniejsze, jeśli potwierdzi się, że zostało złamane prawo. Państwowa Komisja Wyborcza może bowiem zakwestionować sprawozdanie wyborcze PO i PSL, co może skutkować odebraniem obu partiom subwencji.