Szef MON o powrocie delegacji z Londynu: To perfekcyjnie zrobiona dezinformacja

Szef MON o powrocie delegacji z Londynu: To perfekcyjnie zrobiona dezinformacja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Antoni Macierewicz
Antoni Macierewicz Źródło:Newspix.pl / TEDI
Publicysta "Dziennika Gazety Prawnej" Zbigniew Parafianowicz opisał nieprawidłowości, do jakich doszło podczas powrotu delegacji z premier Beatą Szydło z Londynu. Jak twierdzi, tylko dzięki interwencji pilota uniknięto niebezpieczeństwa. Sprawa wywołała w mediach ogromne zamieszanie. Powrót polityków z Londynu skomentował także szef MON Antoni Macierewicz.

Tekst Zbigniewa Parafianowicza wywołał w Polsce prawdziwą burzę. Dziennikarz zwracał uwagę na nieprawidłowości, do jakich doszło na pokładzie rządowego Embraera 175. Premier Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki, szef MON Antoni Macierewicz, szef MSZ Witold Waszczykowski, szef MSW Mariusz Błaszczak i jeden z najważniejszych oficerów w polskiej armii generał Marek Tomaszycki mieli odlecieć z Londynu przeciążonym samolotem. Dopiero po interwencji pilota i personelu, część osób opuściła pokład, co umożliwiło bezpieczny start.

„Zrobiono z igły widły”

. To rzeczywiście nie tylko nieporozumienie, ale to bardzo intensywnie, znakomicie, perfekcyjnie i z dużą znajomością mediów robiona dezinformacja – stwierdził minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. W opinii szefa MON „na pokładzie samolotu nie było żadnego zamieszania, które by komukolwiek czymkolwiek groziło”. – Oba samoloty były absolutnie sprawne, rzecz polegała tylko na tym, kto w którym samolocie będzie siedział, całe to »zamieszanie i absolutne złamanie instrukcji HEAD« sprowadzało się do tego, czy dziennikarze będą lecieli razem z politykami, czy może osobno – podkreślił polityk Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem Antoniego Macierewicza „zrobiono z igły widły”. – Media bagatelizują rzeczywiste zagrożenie, a gdy go nie ma, robi się z niego przedstawienie – dodał.

„Doszło do błędu, za który ktoś powinien odpowiedzieć”

– stwierdził minister Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof Szczerski. Jak podkreślił, doszło jednak do błędu, za który ktoś powinien odpowiedzieć. – To nie może być tak, że premier Szydło czekała, i pół rządu, na to, żeby ludzie niżsi w hierarchii urzędniczej dogadali się między sobą, kto wyjdzie z samolotu. Tak po prostu nie może być. Prezydent, premier nie mogą czekać na swoich urzędników aż oni się łaskawie zgodzą między sobą, kto będzie frajerem i wyjdzie z samolotu – mówił Szczerski. Jak stwierdził, „prezydent raz czekał pół minuty na jednego z urzędników, bo się spóźniał do kolumny i po tym, co usłyszał, już więcej się nigdy nie spóźni”.

Czytaj też:
Rząd tłumaczy się z zamieszania wokół powrotu delegacji z Londynu. Ile jest instrukcji HEAD?

Źródło: TVN24 / Wprost.pl