Zaskakujący przebieg spotkania z posłem Piotrowiczem. „Zaproponowano wyjście na modlitwę”

Zaskakujący przebieg spotkania z posłem Piotrowiczem. „Zaproponowano wyjście na modlitwę”

Stanisław Piotrowicz
Stanisław Piotrowicz Źródło: Newspix.pl / Jacek Herok
Niektóre wyjazdowe spotkania polityków PiS w ramach kampanii samorządowej nie należą do najłatwiejszych. W sobotę do niecodziennej sytuacji doszło podczas spotkania w Jarosławiu na Podkarpaciu.

W sobotę 16 maja w Jarosławiu, w klasztorze Sióstr Benedyktynek zaplanowano spotkanie posła Stanisława Piotrowicza. W rozmowach z politykiem PiS chcieli uczestniczyć członkowie grupy Rebelianty Podkarpackie, o których było głośno za sprawą incydentów podczas spotkań z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem oraz wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim. – Chcieliśmy zapytać posła Piotrowicza m.in. o to, dlaczego na posiedzeniach komisji sprawiedliwości obrady są prowadzone knajackim językiem i dlaczego przedstawiciele partii rządzącej, którzy używają takiego języka, nie są pociągani za to do odpowiedzialności – tłumaczyli członkowie grupy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Przed spotkaniem okazało się, że nie mogą w nim brać udziału media, nie zezwolono również na jego transmisję w internecie. Z relacji „Gazety Wyborczej” wynika, że w pewnej chwili zaproponowano wyjście na modlitwę. Część osób miała wyjść z sali. Poseł PiS nie wszedł do pomieszczenia, gdzie miało odbyć się spotkanie, tylko udał się w głąb budynku, co oznacza, że spotkanie odbyło się w zupełnie innym miejscu i wstęp na nie miała tylko grupa osób.

„Nie ma żadnej cenzury”

Na początku czerwca krzyki i transparenty towarzyszyły spotkaniu Stanisława Piotrowicza z mieszkańcami Pyrzyc w woj. zachodniopomorskim. Jednym z poruszanych tematów była reforma sądownictwa. Przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka przekonywał, że uderzająca była wcześniejsza niesprawiedliwość władzy sądowniczej i jej arogancja. – Na to zwracano uwagę w wielu pismach, w wielu skargach. Dlatego też przyjęliśmy, że reforma wymiaru sprawiedliwości jest nieodzowna. Tym bardziej, że po 1989 roku nikt takiej reformy nie przeprowadził – tłumaczył Piotrowicz. W pewnym momencie jeden z uczestników spotkania zapytał Piotrowicza, czemu „przyjmowane są pytania tylko na kartkach”. Poseł odparł, że taka została przyjęta forma. Mężczyzna dociekał jednak, mówiąc: „Pan poseł powiedział, że nie boi się niewygodnych pytań”. – Nie ma żadnej cenzury, to kwestia czasami powtórzenia tego pytania – odparł Piotrowicz.

„I pan był wtedy oprawcą”

– Pan mówił o tym, kto jest katem a kto ofiarą. Czemu pan wybiórczo wraca do historii? Czemu pan nie cofnie się do '81 roku, kiedy pan był prokuratorem stanu wojennego? I pan był wtedy oprawcą – wykrzyczał do Piotrowicza mężczyzna, przy wtórze podniesionych głosów innych uczestników spotkania. – Mi się wydaje, jakbym się z panem już spotkał gdzieś na innym spotkaniu. Jest taka grupa, która jeździ ze mną po to, żeby mącić i jątrzyć. I rodzi się pytanie, czyje interesy tacy ludzie prezentują – odpowiedział poseł Prawa i Sprawiedliwości. Wówczas wśród publiczności pojawiły się transparenty „Precz z komuną”, „Pycha i szmal” i „Towarzysz Piotrowicz”.

Czytaj też:
Awantura na spotkaniu z Mariuszem Błaszczakiem. „Proponuję panu emeryturę w ziemniakach”

Źródło: Gazeta Wyborcza