„Gazeta Wyborcza” podała, że budżet Rzecznika Praw Obywatelskich będzie niższy od tego podanego we wniosku o ponad 7 mln zł. Pełniący tę funkcję Adam Bodnar w rozmowie z Onetem stwierdził, że już przyzwyczaił się do takiej sytuacji. Dodał, że jego biuro wnioskuje o zwiększony budżet, który miałby pokryć działania „uzasadnione faktycznymi potrzebami”, ale te argumenty nie są respektowane. – To przykre, ale nie będziemy się poddawać. Jeszcze raz apeluję o refleksję. Będę o te kwestie upominał się nadal dla dobra obywateli – powiedział Bodnar.
Posłowie są w sprawie rzecznika podzieleni. Jan Szewczak z PiS podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych stwierdził, że obecnie Bodnar bardziej niż na RPO wygląda na rzecznika Obywateli RP. – To jest skrajne upolitycznienie jednego z urzędów – twierdził Szewczak argumentując, że Bodnar podejmuje „działania w bardzo szkodliwe dla polskiej racji stanu, działania skrajnie upolitycznione, tendencyjne”. Innego zdania byli parlamentarzyści z opozycji, w tym Michał Szczerba. – Jeżeli państwo pozbawiacie w tej chwili RPO możliwości wykonywania swoich ustawowych obowiązków, ale również zobowiązań międzynarodowych, jest to kompletne nieporozumienie – stwierdził poseł PO.
Na co są potrzebne dodatkowe środki? Biuro RPO potrzebuje pieniędzy m.in. na wydatki związane z realizacją wniosków dot. skargi nadzwyczajnej, których do tej pory złożono ponad 2500. – Żeby skutecznie zająć się takim ogromem pracy, potrzebne są zwiększone środki. Nie rozumiem, jak można obarczać nas nowymi obowiązkami, a równocześnie w ogóle nie brać pod uwagę możliwości ich realizowania – podsumował Bodnar.
Czytaj też:
Posłanka PO zaczepiła Beatę Szydło na Twitterze. Była premier szybko ucięła dyskusję