Czarzasty odstąpił „jedynkę” na liście Zandbergowi? Listy mają otworzyć też Senyszyn i Gawkowski

Czarzasty odstąpił „jedynkę” na liście Zandbergowi? Listy mają otworzyć też Senyszyn i Gawkowski

Adrian Zandberg z Robertem Biedroniem i Włodzimierzem Czarzastym
Adrian Zandberg z Robertem Biedroniem i Włodzimierzem CzarzastymŹródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
Dzień po tym jak ogłoszono, że Lewica nie wystartuje w wyborach jako koalicja, do mediów zaczęły wypływać informacje o „jedynkach” na listach. Z ustaleń polsatnews.pl wynika, że na czele list mogą znaleźć się tacy politycy jak Adrian Zandberg, Joanna Senyszyn czy Krzysztof Gawkowski.

Z nieoficjalnych ustaleń portalnews.pl wynika, że listę Lewicy w Gdyni ma otwierać Joanna Senyszyn z . Krzysztof Gawkowski z  ma z kolei dostać „jedynkę” w okręgu bydgoskim. Głośne nazwiska mogą pojawić się także w stolicy. – Włodzimierz Czarzasty zrezygnował z „jedynki” w  na rzecz Adriana Zandberga, a Wiosna zabiega o to, by „dwójką” była – przekazali działacze SLD w rozmowie z polsatnews.pl.

miałaby znaleźć się na czele listy w okręgu toruńskim, a duże szanse na „jedynkę” w Krakowie ma socjolog Maciej Gdula. , który w ostatnich wyborach samorządowych ubiegał się o urząd prezydenta stolicy miałby znaleźć się na czele listy w okręgu podwarszawskim. Kandydaci SLD, podobnie jak przedstawiciele Wiosny, mieliby uzyskać około 40 proc. ze wszystkich 41 „jedynek”. Pozostałe 20 proc. przypadnie w udziale politykom .

Lewica nie będzie koalicją

Przypomnijmy, w jesiennych wyborach parlamentarnych Lewica formalnie nie wystartuje jako koalicja partii politycznych, ale jako partyjny komitet wyborczy oparty na SLD. Dzięki temu, żeby wejść do Sejmu wystarczy jej zdobycie 5 proc. głosów wyborców. Do Lewicy dołączyli też przedstawiciele mniejszych ugrupowań.

– W zbliżających się wyborach do parlamentu wystartujemy jako Komitet Wyborczy Lewica. Bazą organizacyjno-prawną tego startu będzie struktura SLD. Siłą naszej koalicji jest nasza wielobarwność – mówił Adrian Zandberg, lider Partii Razem na konferencji prasowej przed pomnikiem Ignacego Daszyńskiego przy warszawskim placu Na Rozdrożu.

Dzięki temu Lewicy wystarczy uzyskanie 5 proc. głosów, żeby dostać się do Sejmu i jedynie 3 proc. żeby uzyskać subwencję partyjną. Przypomnijmy, że cztery lata temu ze względu na start większości partii lewicowych jako koalicyjny komitet wyborczy i Partii Razem osobno, żadna z lewicowych partii nie przekroczyła wyborczego progu. Jadnak start z list jednej partii wymaga też zaufania między lewicowymi organizacjami, bo, w przeciwieństwie do formalnej koalicji, w wypadku ewentualnego uzyskania subwencji, pieniądze wpłyną na konto SLD i dopiero później będą mogły być wewnętrznie rozdysponowane.

Czytaj też:
Iwona Hartwich jednak wystartuje do Sejmu. „Odzyskałam swoje obiecane miejsce”