W ostatnich tygodniach liderzy LPR i Samoobrony wielokrotnie wystawiali cierpliwość Jarosława Kaczyńskiego na próbę. Andrzej Lepper groził wyjściem z koalicji, jeśli nie będzie wyższych cen skupu świń i większej ulgi na biopaliwa. Publicznie atakował ministrów - finansów Zytę Gilowską i gospodarki Piotra Woźniaka.
Z kolei Roman Giertych postanowił odbić PiS elektorat Radia Maryja i rozpętał aborcyjną burzę - w Sejmie i za granicą. Premier krótko skwitował wyskoki koalicjantów - nie przekroczyli granicy, która powoduje zerwanie koalicji.
- Kaczyński staje się zakładnikiem swojej pobłażliwości względem Giertycha i Leppera. Wie, że gwałtowna próba zastopowania coraz bardziej agresywnych koalicjantów mogłaby się skończyć dla PiS-u zesłaniem do ław opozycji, i to na długo - uważa prof. Adam Jelonek, socjolog. - Liderzy LPR i Samoobrony bezwzględnie to wykorzystują i nie rezygnują z sondowania cierpliwości premiera. Będą to robić nagminnie tuż przed kolejnymi wyborami - podkreśla.
Innego zdania jest politolog prof. Kazimierz Kik.- Premier Jarosław Kaczyński nie jest pobłażliwy wobec koalicjantów, lecz bezradny. To nie jest dobry ojciec, tylko ktoś, kto nie chce oddać władzy. I to właśnie determinuje jego wszystkie zachowania.
pap, ss