Tu chronią się Ukraińcy. „Cudowni ludzie, nie sprawiają żadnych problemów”

Tu chronią się Ukraińcy. „Cudowni ludzie, nie sprawiają żadnych problemów”

Parafia św. Barbary
Parafia św. Barbary Źródło:Archiwum prywatne
Pierwsi uchodźcy trafili tu już kilkadziesiąt godzin po napaści Rosji na Ukrainę. Parafia św. Barbary w Warszawie w ciągu kilku dni stała się lokalnym pomocowym centrum, ale przede wszystkim namiastką domu dla rodzin, które wojna wygnała z ich prawdziwych domów. Teraz, kilkaset metrów od ruchliwego jak nigdy wcześniej Dworca Centralnego, ukraińskie rodziny na nowo odnajdują spokój odebrany im przez wojnę. - Cudowni ludzie, którzy nie sprawiają żadnego problemu. Chyba Pan Bóg nam nimi odpłacił - mówi "Wprost" ks. Tomasz Zaperty.

Już przed wejściem na parafię św. Barbary przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie widać, że na miejscu dużo się dzieje. Na parkingu auta Caritasu i duża furgonetka na niemieckich numerach rejestracyjnych. Tą ostatnią przyjechali młodzi ludzie, o których trochę później. Miejscowy proboszcz, ksiądz Tomasz Zaperty twierdzi, że podobnych gości mają teraz bardzo często.

– Staliśmy się dużym centrum pomocy w tej części stolicy, do którego non stop trafiają dary, ale też mnóstwo rzeczy od nas wyjeżdża. Współpracujemy z „naszym” Caritasem Archidiecezji Warszawskiej i Caritasem Diecezji Warszawsko-Praskiej, informujemy się o naszych potrzebach, wymieniamy rzeczami i tak od trzech tygodni – opowiada nam proboszcz.

Parafia pod koniec lutego błyskawicznie dostosowała się do kryzysu humanitarnego. Już w sobotę, zaledwie kilkadziesiąt godzin po agresji Rosjan na Ukrainę, w parafialnym budynku pojawili się pierwsi goście. Jeszcze wcześniej, w przykościelnej kuchni, robiono kanapki, które trafiały do uchodźców pojawiających się na pobliskim Dworcu Centralnym.

Źródło: Wprost