Wszystkie kłopoty Lewicy. „Słabe sondaże Biejat to nie jedyny problem”

Wszystkie kłopoty Lewicy. „Słabe sondaże Biejat to nie jedyny problem”

Magdalena Biejat
Magdalena Biejat Źródło: Newspix.pl / Aleksander Majdanski
Magdalena Biejat, kandydatka na prezydenta Nowej Lewicy, znajduje się w grupie polityków najgorzej radzących sobie w tegorocznym wyścigu. Wpadki ministrów lewicy nie pomagają jej w tej kampanii, a jej mikre poparcie nie pomaga partii. Nowa Lewica wpada w sondażach coraz gorzej, tak samo jak jej przedstawicielka.

Ostatnie badania popularności kandydatów na prezydenta są bezlitosne dla wicemarszałek Senatu. Poparcie dla Biejat oscyluje w granicach od 1 do 3 procent. Przy czym częściej jest to 2 proc. i mniej.

Przykładowo, w sondażu zrealizowanym na początku marca przez United Surveys dla Wirtualnej Polski, kandydatka Nowej Lewicy cieszyła się sympatią 2,1 proc. badanych. Adrian Zandberg, który reprezentuje mniejszą od Nowej Lewicy Partię Razem, dziś w opozycji do rządu, zdobył 3,1 proc. poparcia. A był też taki sondaż, w którym Biejat wyprzedził nawet Grzegorz Braun, tradycyjnie plasujący się na szarym końcu w rankingu kandydatów na prezydenta. Jeżeli Zandberg osiągnie lepszy wynik niż Biejat, to może to być gwóźdź do trumny Nowej Lewicy.

Kampania

Powiedzieć, że Magdalena Biejat nie prowadzi intensywnej kampanii prezydenckiej, to nic nie powiedzieć. Kandydatka Nowej Lewicy praktycznie nie istnieje w mediach, mimo, że pierwsza tura wyborów odbędzie się już za dwa miesiące.

Konwencja, która partia zorganizowała swojej kandydatce 8 marca była adresowana przede wszystkim do kobiet. I choć główne przemówienie tej imprezy wygłosiła najpopularniejsza polityczka Nowej Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, to jednak impreza wypadła niezwykle blado i skromnie na tle konwencji innych kandydatów na prezydenta. Frekwencja była niziutka, entuzjazm sztuczny, a ministra ds. rodziny i pracy mówiła przede wszystkim o własnych osiągnięciach, podobnie jak Katarzyna Kotula, ministra ds. równości.

Panie przekonywały, że trzeba zapewnić kobietom miejsce przy stole, „przy którym wciąż siedzą mężczyźni”. Mówiły o luce płacowej na rynku pracy, o tym, że reprezentacja kobiet w zarządach firm wynosi tylko 23 proc. i przekonywała, że trzeba to zmienić. Zresztą rozmaitym żalom – na dyskryminację kobiet, na prawicę, która traktuje kobiety przedmiotowo, na przemoc podczas protestów aborcyjnych – nie było końca.

Na YouTubie tę imprezę przez pięć dni obejrzało około 2,4 tys. osób.

Artykuł został opublikowany w 11/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.