"Rządzący boją się o własne głowy!"

"Rządzący boją się o własne głowy!"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost
„To, co konieczne jest możliwe – mówi "Wprost24" jeden z największych orędowników kary śmierci, Janusz Korwin-Mikke. 1 września minie 11 lat od daty formalnego jej zniesienia w Polsce. Mimo że w dzisiejszych warunkach prawnych idea jej przywrócenia nie ma szans, zwolennicy kary głównej wciąż nie składają broni.
- Przywrócenie kary śmierci jest w nieodległej przyszłości jak najbardziej możliwe – mówi lider UPR – przekonują nas do tego przykłady Rosji i USA, gdzie kara śmierci była już wycofywana i została przywrócona – zaznacza polityk, jeden ze 174 sygnatariuszy obywatelskiego wniosku w tej sprawie, który zamieścił na swojej stronie Stanisław Remuszko, były dziennikarz „Gazety Wyborczej", obecnie szef Biura Badania Opinii Publicznej „Sonda".

Według lidera UPR, rządzący nie myślą o przywróceniu kary śmierci z obawy o własne życie. – Oni się boją, że jak my przejmiemy władzę to kara śmierci zostanie wykonana wobec nich – mówi Korwin Mikke. – Normalność musi wrócić" – dodaje w rozmowie z „Wprost 24" .

Do zdeklarowanych zwolenników kary śmierci należy prof. Bogusław Wolniewicz. Według niego „zniesienie w Europie kary śmierci to jedno z największych szaleństw". W tej sprawie – według filozofa prof. Wolniewicza, „w Europie panuje dyktat kosmopolitycznych lewaków", których liczbę szacuje on na jakieś 10 proc. ludności kontynentu.

Prawo unijne i wątpliwości natury moralnej

– Osobiście jestem przeciwko karze śmierci, ale nie chcę zasłaniać się prawem unijnym – mówi Beata Kempa, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, partii, która w 2004 r. złożyła w Sejmie projekt przywrócenia kary głównej za najcięższe przestępstwa. – Kara śmierci jest nieodwracalna, niesie ze sobą niebezpieczeństwo pomyłki lub politycznej manipulacji, jak to miało miejsce za czasów komuny, kiedy rządy totalitarne nazywały osoby godne najwyższego szacunku wrogami narodu i bez najmniejszych skrupułów je zabijały – argumentuje Kempa.

Posłanka PiS ma też obok aspektu praktycznego wątpliwości natury moralnej. – Nie jestem zwyrodnialcem gotowym do zabicia drugiej osoby, tak samo nie podjęłabym decyzji o uśmierceniu drugiego człowieka w majestacie prawa – wyznaje „Wprost 24" Kempa, która opowiada się za karaniem najcięższych przestępstw wyrokami dożywotniego pozbawienia wolności. – Do tego obowiązkowa, codzienna, ciężka praca w kamieniołomach, z której dochód przeznaczany byłby na cele dobroczynne, ratowanie życia. Bez możliwości warunkowego zwolnienia nawet w przypadku problemów zdrowotnych skazanego. Państwo stać na to, proszę mi wierzyć – przekonuje była sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Wprowadzenie kary śmierci do ustawodawstwa kraju członkowskiego Unii Europejskiej oznaczałoby konieczność wypowiedzenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i byłoby równoznaczne z opuszczeniem Rady Europy.

Choć oficjalnie zniesiono w Polsce karę śmierci 11 lat temu, faktycznie zaprzestano jej wykonywania 10 lat wcześniej -  ostatni wyrok został wykonany w krakowskim więzieniu w kwietniu 1988 roku. Od roku 1995 do czasu wprowadzenia ustawowego zakazu – zgodnie z zachodnioeuropejskimi tendencjami do liberalizacji prawa karnego – obowiązywało w Polsce moratorium na wykonywanie kary śmierci.

js, em, arb