Tusk mówi, że rząd nie spełnił jego oczekiwań

Tusk mówi, że rząd nie spełnił jego oczekiwań

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Z. Furman/Wprost 
Na pytanie, czy rząd spełnił twoje oczekiwania, ja sam odpowiadam, że nie - przyznaje premier Donald Tusk w rozmowie z dziennikarzami "Faktu". Obiecuje jednak, że jego gabinet przygotuje zmiany, które powinny pomóc najsłabszym, nie rozdymając deficytu budżetowego.
Filmik z udziałem premiera pt: „Kurczaki ziemniaki", który robi furorę w sieci, stał się pretekstem do rozmowy na temat stanu gospodarki i poziomu życia Polaków. Jest on cytatem z debaty Tusk-Kaczyński z kampanii wyborczej 2007 r., podczas której Donald Tusk pytał ówczesnego szefa rządu Jarosława Kaczyńskiego o ceny, zarzucając mu ich wzrost.

Prezydent blokował

W rozmowie Donald Tusk przyznał, że Polacy mają prawo czuć się zawiedzeni rządami jego gabinetu, który nie spełnił nawet oczekiwań... samego premiera. Odpierał natomiast zarzuty, że niezrealizowanie niektórych obietnic, w tym m.im. zniesienia abonamentu, co zablokował prezydent, obciąża jego ugrupowanie.

- Uwielbiam, kiedy likwidacja abonamentu, którą zablokował prezydent, jest głównym argumentem przeciwko Platformie. Oczekiwałbym od wszystkich, którzy na ten temat zabierają głos elementarnego profesjonalizmu. Złożyliśmy projekt ustawy, przegłosowaliśmy go w Sejmie, prezydent zawetował. Koniec dyskusji - oznajmił w rozmowie premier.

W styczniu ma się ostatecznie rozstrzygnąć sprawa zmian konstytucyjnych, w tym zmniejszenia Sejmu i Senatu, kwestii immunitetu, zmiany weta prezydenta, zapisów dotyczących obecności w Unii Europejskiej i wejścia do strefy euro. Nie będzie natomiast rozmów na temat zniesienia powszechnych wyborów prezydenckich. Ten postulat nazwał Tusk wyciągnięciem ręki do obecnego prezydenta, który mógłby w ten sposób honorowo wycofać się z walki o reelekcję i "uwolnić Polskę od polityki rozumianej jako nieustanna bijatyka". Kwestia ta upadła, bo nie było odzewu ze strony prezydenta - tłumaczył szef rządu.

Autostrady i internet

W 2010 r. Polacy mogą - według słów premiera - liczyć na 7-procentową podwyżkę płac nauczycieli oraz faktyczne rozpoczęcie budowy autostrad. "Wyprowadziliśmy już na prostą sprawy w dokumentach, teraz przyszedł czas na koparki i wielką budowę". Tusk oznajmił też, że rząd pracuje nad dostępem do szerokopasmowego internetu w całej Polsce.

Najsłabsi pod specjalną opieką

Jeśli chodzi o najbiedniejszych, premier, który broni się, że ostatnie dwa lata nie były "galopadą cen", obiecał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by emerytom, rencistom i pracownikom budżetówki, żyło się coraz lepiej. Obiecał, że deficyt budżetowy pozostanie w ryzach, ale  nie zabraknie pieniędzy na wypłatę rent i emerytur. Będzie też ich waloryzacja w wysokości 4,1 proc., jak zapisano w ustawie budżetowej. Specjalną opieką zostaną objęte osoby, które musiały zrezygnować z pracy, by opiekować się dziećmi, a  ludzie korzystający z pomocy społecznej będą otrzymywali dopłaty do rachunków za prąd.

Leczenie na własny koszt

Refundowane maja być tylko leki ratujące życie. Zdaniem premiera, nie musi to oznaczać podwyżek cen pozostałych leków. Jego zdaniem, wymusi to obniżkę cen innych leków, bo inaczej nikt ich nie kupi. Prawie 400 mln zł budżet przeznaczył natomiast na na pomoc szpitalom, które będą chciały przejść pod opiekę samorządu.

Podwyżek nie będzie?

- Nie przewidujemy w 2010 roku wzrostu podatków czy składek. Wzrosną jednak niektóre ceny w związku z koniecznością podwyższenia akcyzy, co jest wymogiem Unii Europejskiej. Nie będzie jednak podwyżek podatków i składki zdrowotnej ani przed wyborami, ani po wyborach - obiecał premier Tusk.

em, "Fakt"