PiS nie przeprosi Libickiego

PiS nie przeprosi Libickiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szanuję wyrok sądu lustracyjnego w sprawie Marcina Libickiego i nie chcę polemizować z oceną jego sprawy dokonaną przez sąd - powiedział Jarosław Kaczyński. Były eurodeputowany PiS odszedł z partii ze względu na fakt iż PiS nie wystawił go w wyborach do europarlamentu. Powodem były publikacje prasowe sugerujące, że Libicki był tajnym współpracownikiem SB. Kaczyński dodał, że nie zamierza przepraszać Libickiego ponieważ ten "wyszedł z partii".

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu orzekł, że Marcin Libicki nie był świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa i złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Libicki wystąpił w marcu zeszłego roku o autolustrację, po tym jak wskutek prasowych informacji o jego rzekomej współpracy z wywiadem PRL, nie znalazł się na liście kandydatów PiS do PE. Libicki wówczas zrezygnował też wówczas z członkostwa w PiS. Marcin Libicki i jego syn Jan Filip wydali natychmiast oświadczenie, w którym domagali się, by odpowiednie służby wyjaśniły udział Jarosława Kaczyńskiego i Adama Lipińskiego w "rozkręcaniu spirali pomówień" wobec Marcina Libickiego i wykorzystywania pracowników IPN do celów politycznych.

Szef PiS podkreślił, że Marcin Libicki zapewniał go, iż nic na niego w aktach nie ma. - Później okazało się, że jakieś tam przesłanki są. Sąd potraktował je tak, jak je potraktował. Ja nie mam zamiaru z tym polemizować - dodał. Jarosław Kaczyński zaznaczył, że nieumieszczenie Libickiego na liście PiS w zeszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego wynikało z reguł obowiązujących w PiS. - Sądzę, że gdyby nie zostały zastosowane reguły, to doszłoby do gwałtownego ataku mediów, gdyż powiedziano by i słusznie, że co innego głosicie, a co innego robicie. Pan Marcin Libicki tego nie zaakceptował. Wycofał się z partii, wycofał się też jego syn, bliski współpracownik, co było działaniem, które przyjęliśmy do wiadomości, przyjęliśmy z przykrością - mówił lider PiS.

Według Jarosława Kaczyńskiego Marcin Libicki uważał, iż wobec niego reguły obowiązujące w partii powinny być uchylone, ale - jak podkreślił - PiS jest partią, "która głosi pewne zasady i stara się wprowadzać je w życie". - Czasami bywa to trudne. Czasem to kosztuje władzę, jak było w sprawie pana Andrzeja Leppera, kiedy stosowanie zasad kosztowało nas utratę władzy. Ale my będziemy to robić w dalszym ciągu - argumentował prezes PiS.

PAP, arb