Dorn: Lech Kaczyński się skompromituje

Dorn: Lech Kaczyński się skompromituje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ludwik Dorn (fot. A. Jagielak /Wprost) 
PiS to fajtłapowata opozycja zainteresowana wymianą obelg, a nie czynami, a Lech Kaczyński przegra wybory prezydenckie kompromitująco - uważa były wiceprezes PiS, a obecnie lider Polski Plus Ludwik Dorn.
Dorn podkreśla, że nie tęskni za PiS i nie chce życzyć dobrze swojej dawnej partii. - Nie wypada mi powiedzieć: życzę PiS, żeby mu się źle działo, choć to w oczywisty sposób polepsza pozycję Polski Plus - mojej partii. Z drugiej strony przez gardło mi nie przejdzie życzenie, żeby PiS dobrze się wiodło. Co to za konkurent, który życzy konkurencji powodzenia? - tłumaczy Dorn. Jego zdaniem dalsze istnienie PiS w najbliższym czasie może być zagrożone. - Wszystko będzie zależało od okoliczności. Ale jeżeli partia zainkasuje cios w postaci podwójnej, a nawet potrójnej przegranej wyborczej: prezydencko-samorządowo-parla-mentarnej, to jakieś przesilenie jest wysoce prawdopodobne. Słabość PiS jest zdaniem Dorna efektem słabości Jarosława Kaczyńskiego. A ta z kolei wynika z nadmiernej troski o prezydenturę brata. - Czesław Miłosz jako student był z kolegami na wsi. Zobaczył tam krystalicznie czysty strumień, a nieopodal niego małe bajoro, w którym taplało się stadko gęsi. Studenci spytali chłopa siedzącego na przyzbie, dlaczego gęsi taplają się w błocie zamiast pływać po czystej wodzie. Na to chłop: „a żeby to one wiedziały" - obrazowo opisuje sytuację Jarosława Kaczyńskiego Dorn, sugerując, że prezes PiS nie zdaje sobie sprawy z tego, że troszcząc się o brata szkodzi sobie i partii.

Pytany o prezydenckie szanse Lecha Kaczyńskiego stwierdza jednoznacznie, że może mu pomóc jedynie "nadprzyrodzona interwencja". Jeśli jej nie będzie to "Lech Kaczyński może liczyć na przegraną, która go nie skompromituje". - Choć najbardziej prawdopodobna jest kompromitująca porażka - dodaje Dorn. Taką kompromitacją według byłego marszałka Sejmu byłaby porażka w II turze wyborów stosunkiem głosów dwie trzecie do jednej trzeciej - twierdzi lider Partii Plus.


"Rzeczpospolita", arb