Moda na rzeczników

Moda na rzeczników

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pomysł powołania rzecznika żołnierzy to klasyczne komplikowanie problemu, zamiast szukania racjonalnego rozwiązania.
W zbiurokratyzowanych potężnie Włoszech powołano kiedyś w parlamencie Komisję Antymafijną. Jej przewodniczący uchodził za nieformalnego rzecznika osób poszkodowanych przez gangi. Komisja miała walczyć z wpływami zorganizowanej przestępczości w życiu publicznym kraju. Nie dość, że komisja nie osiągnęła w zasadzie niczego, to jeszcze wiele lat później okazało się, że wręcz pomagała mafii. Efekty jej działania były więc odwrotne od zamierzonych. Najważniejsze było jednak, że rząd stworzył pozór, iż dba o interes ludzi gnębionych przez mafię i stara się im pomóc. Forsowanie takich rozwiązań było znacznie mniej popularne niż deklarowanie walki z mafią.

Moim zdaniem tak samo sprawdzi się idea powołania rzecznika praw żołnierza. Jeden rzecznik i całe jego biuro niczego w armii nie zmieni, za to da politykom pretekst, by mówić, że troszczą się o losy wojska. Rzecznik będzie mógł zapewne wysłać zapytanie, zaproponować rozwiązanie, czasem wystąpić w mediach. Być może zwróci uwagę na jakiś istniejący realnie problem. Ale niczego nie zmieni. Armia potrzebuje przede wszystkim odbiurokratyzowania, radykalnych reform organizacyjnych, sprzętu, lepszego systemu szkoleń itp.

Projekt nowej ustawy wpisuje się w popularną ostatnio modę na rzeczników. Poza Rzecznikiem Praw Obywatelskich i Rzecznikiem Praw Dziecka, swojego rzecznika mają już pacjenci, teraz mają mieć żołnierze. Po nich przyjdzie pora na policjantów, strażników granicznych, urzędników skarbowych i innych ludzi. Za parę lat okaże się, że jedyną grupą zawodową, która nie ma swojego rzecznika są... sami rzecznicy. I wtedy w Sejmie niechybnie pojawi się projekt ustawy powołującej do życia rzecznika rzeczników.