Lipiński: nikt nas nie zmusi by milczeć o Smoleńsku

Lipiński: nikt nas nie zmusi by milczeć o Smoleńsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Adam Lipiński (fot. WPROST) Źródło: Wprost
- Polityka personalna w PiS to domena działaczy tej partii, a nie dziennikarzy - w taki sposób wiceprezes PiS Adam Lipiński ucina temat wyborów nowych władz partii. Lipiński podkreśla, że żadnych niespodzianek nie było, a wrażenie, że w PiS dzieje się coś złego wynika stąd, że dziennikarze przed wyborami pomylili się wskazując faworytów (spekulowało się, że stanowisko wiceprezesa partii otrzyma m.in. Joanna Kluzik-Rostkowska).
- W PiS nigdy nie było tak, że osoby kierujące kampanią po wyborach otrzymują awans bądź są degradowane - podkreśla w rozmowie z "Faktem" Lipiński. - Wybrano osoby, które są funkcyjne w partii, czyli takie, które nie tylko podejmują decyzje, ale dalej są także odpowiedzialne za ich realizację - dodaje.

Lipiński zapowiada, że PiS w najbliższym czasie będzie "prezentować pewną twardość i nieustępliwość w kwestiach, na których partii najbardziej zależy". Jako przykład podaje sprawę katastrofy smoleńskiej. Wiceprezes PiS dodaje, że nie oznacza to jednak agresji w wykonaniu PiS, mimo że tak przedstawiają to media i przeciwnicy polityczni partii. - Jeżeli chcemy bronić naszych racji, jesteśmy oskarżani o agresję. Jeżeli chcemy robić cokolwiek innego, niż tylko przytakiwać naszym przeciwnikom, to automatycznie zarzuca nam się, że jesteśmy agresywni - skarży się Lipiński. - Jesteśmy krytykowani za to, że jesteśmy realnie funkcjonującą opozycją - dodaje.

Wiceprezes PiS tłumaczy, że partia nie mówiła o katastrofie smoleńskiej w czasie kampanii prezydenckiej, bo wtedy "od razu zostałaby brutalnie zaatakowana". - Efekt jest taki, że przez ten czas w kwestii wyjaśnienia katastrofy zrobiono bardzo niewiele. Jesteśmy w fatalnej sytuacji informacyjnej - mówi o przebiegu śledztwa w sprawie katastrofy w Smoleńsku poseł PiS. - Nikt nas nie zmusi by z debaty publicznej wykluczyć Smoleńsk - dodaje. - Kiedy zajęliśmy się Smoleńskiem, niektórzy politycy i publicyści przypuścili niewiarygodnie brutalny atak na nas. Gdyby nie ten atak, moglibyśmy spokojnie rozmawiać o Smoleńsku - tłumaczy.

"Fakt", arb